- To było ...okropne! - przemyślance, która wysłuchała w zeszłą niedzielę (11 kwietnia) homilii ks. prałata Zbigniewa Suchego w przemyskiej archikatedrze, nadal nie opadły emocje. - Cały naród pogrążony w żałobie, zadumie, płaczu, a prałat mówił takie rzeczy... Wstyd, żeby kapłan tak chciał dzielić ludzi - dodała. - Dobrze mówił! - wyraża inne zdanie starszy mężczyzna. - Teraz wielki płacz u premiera i marszałka? Krokodyle łzy! Trzeba było pana prezydenta za życia szanować - podkreśla z mocą. Msza św. w intencji ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, której przewodniczył abp Józef Michalik zgromadziła w przemyskiej archikatedrze tłumy. W tak trudnej dla kraju chwili żałoby, ludzie chcieli się modlić, próbować zrozumieć, być razem. Niestety wygląda na to, że homilia, którą wygłosił ks. prałat Zbigniew Suchy, zamiast połączyć ludzi, mocno ich podzieliła. - To jest po prostu skandaliczne - stwierdził młody człowiek, który był obecny na mszy św. - Poszedłem do kościoła, żeby się pomodlić za tych, co zginęli - relacjonował. - A czego się dowiedziałem od księdza prałata? Że samolot powinien spaść w środę, kiedy na jego pokładzie byli Donald Tusk, Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki! Nie spodziewałem się po kapłanie takich słów - dodaje z goryczą młody przemyślanin. Nie sugerował, kiedy miał zdarzyć się wypadek Ksiądz prałat Zbigniew Suchy początkowo nie chciał rozmawiać z dziennikarzem "Super Nowości". Po krótkim namyśle zmienił jednak zdanie. - Nie powiedziałem, że samolot powinien spaść w środę, ani tego nie sugerowałem! - podkreśla kapłan. - Moje słowa: "to się mogło zdarzyć w środę", miały nieść i niosły przesłanie, że nagłą, tragiczną śmiercią może niespodziewanie zginąć każdy człowiek, że tego nie przewidzimy. Doprawdy nie wiem, jak można się było w tych słowach doszukać tego, że życzyłbym komuś, czy sobie, żeby ta tragedia stała się udziałem kogokolwiek- dodał ks. Z. Suchy. Prałat nie ukrywa, że wie, iż jego homilia wzbudziła wiele kontrowersji. - Zaniepokoiło mnie to i zasmuciło, bo nie miałem intencji obrażania czy poniżania kogokolwiek. Miałem ostatnio okazję rozmawiać z ks. bp. Adamem (Szalem przyp. red.). Jego wówczas w katedrze nie było, homilii wysłuchał już po tym, jak pojawiły się na jej temat komentarze. Powiedział mi: "Dlaczego oni Cię tak atakują, przecież tam nic złego nie zostało powiedziane". T to mnie uspokoiło, podobnie jak liczne telefony od innych osób, które sądzą podobnie - podkreśla kapłan. To fragment spontanicznej modlitwy Poza wspomnianymi wyżej słowami, wielu oburzyły także i te: "Dlaczego ciągle musimy żyć z goryczą reprezentowania nas przez ludzi, którzy nie klękają na podniesienie, bo są agnostykami i dlatego nie podchodzą do stołu uczty? Dlaczego musimy pozostawać z goryczą reprezentowania nas przez ludzi, którzy na świeżym miejscu bólu, mokrym od krwi, klęczą niechlujnie dla potrzeb socjotechniki?"* - To fragment większej całości, która jest formą spontanicznej modlitwy - pytania kaznodziei. - To we mnie żyje od pielgrzymki Jana Pawła II, kiedy w Krakowie nasi rządzący nie dość, że się spóźnili, to jeszcze zachowywali się tak, jakby nie wiedzieli, co robić. A tam było tak wielu ludzi gorąco pragnących być tak blisko papieża, jak oni. I nie mogli - wyjaśnia kapłan. - Czy uważam, że ta msza święta to był dobry moment na te słowa? Wszyscy byliśmy wówczas w emocjach, ja też. Ale nie wycofuję się z tamtych słów. A że ktoś je uznał za kampanię na rzecz konkretnych osób, czy partii... Cóż, każdy uznaje to, co uważa... Skoro kapitalne wprost przemówienie metropolity przemyskiego na zakończenie mszy świętej w Warszawie także zostało uznane za kampanię wyborczą lub antywyborczą, to niech już tak zostanie - dodał ksiądz prałat. - Ja za kampanię w najmniej stosownym do tego momencie uważam emitowanie na telebimach w Krakowie dyskusji politycznych, gdy trwał pogrzeb pana prezydenta i jego małżonki! Ludzie byli oburzeni - podkreślił. Jednak tamte słowa dzielą... - Ksiądz dobrze mówił - starszy przemyślanin nie ma wątpliwości. - A ci co myślą inaczej mylą się! Posprzeczałem się o ową homilię z sąsiadem - przyznał. - Ale... już się pogodziliśmy - dodał szybko. - Nie czas teraz na spory wokół tego co i kto powiedział w żałobie - przekonywał. - W żałobie też trzeba się zastanawiać nad tym, co się mówi - nie dała się przekonać kobieta w średnim wieku. Monika Kamińska mkaminska@pressmedia.com.pl * Wypowiedź ks. prałata została w całości autoryzowana