Najciężej ranny - dwudziestopięcioletni sierżant, w ciężkim stanie wciąż jest pod czujnym okiem lekarzy. W oddychaniu pomaga mu respirator, gdyż pogłębił się obrzęk płuc. Żołnierz ma otwarte złamanie uda i złamane podudzie. Stracił dużo krwi. Do niekontrolowanego wybuchu ładunku trotylu doszło wczoraj podczas ćwiczeń na poligonie około trzynastej. Pracujące na miejscu komisje, powołane przez dowództwo Korpusu Powietrzno - Zmechanizowanego z Krakowa i przez dowódcę podhalańczyków mają stwierdzić, czy wybuch spowodowali ludzie, czy też ładunek eksplodował samoistnie. Okoliczności wybuchu badają trzy wojskowe komisje - z dowództwa Korpusu Powietrzno- Zmechanizowanego z Krakowa, podhalańczyków i żandarmerii. Żołnierze, za pomocą ładunków wybuchowych, mieli przygotować wykop pod działo samobieżne typu Goździk. Eksplozja nastąpiła mimo, że tak zwana zapalarka, była odłączona od ładunku. Krzysztof Powrózek