W pierwszym spotkaniu Magistrat bez problemów pokonał Dario Futbol, który wciąż ma problemy ze znalezieniem sposobu na zwycięstwo z drużynami o dłuższym, halowym stażu. W drugim pojedynku Harnaś niespodziewanie wysoko wygrał z Mediami, które swoją grą na parkiecie wcale nie ustępowały zwycięzcy, co zgodnie po meczu Harnasie sami przyznali. Dodać też należy że największą zasługę w wygranej miał bramkarz Mańkowski, który był w tym meczu przeszkodą nie do pokonania. Za niespodziankę uznać można wynik następnego spotkania w którym Trans Gaz pomimo, że długo przegrywał różnicą dwu bramek doprowadził do remisu, a gdyby snajperzy "gazowników" lepiej strzelali karne, to mogli pokusić się o zwycięstwo. Mecz Kingsów z Transbudem lepiej rozpoczęli ci drudzy którzy w trzeciej minucie niespodziewanie wyszli na prowadzenie jeden do zera i wynik ten utrzymywał się do ok. 12 minuty, gdy padła bramka wyrównująca. Do końca pierwszej części spotkania była w miarę wyrównana gra choć bramki strzelali już tylko Kingsi, natomiast w drugiej części meczu ich przewaga była już niepodważalna. Ostatnie spotkanie było najciekawszym pojedynkiem w tej kolejce. Lesko zagrało bardzo agresywnie zarówno w ataku jak i w obronie. Efektem tego było wykorzystanie limitu fauli i rzuty karne dla Wiru. Sanoczanie nie potrafili wykorzystać szansy, mimo, że mieli aż cztery karne. Taktyka obrana przez zawodników Słodkiego Domku okazała się bardzo skuteczna bo aż dziesięciokrotnie pokonali przeciwnika, a wyjątkowa skutecznością wykazał się Pałysz, który pięciokrotnie pokonał bramkarza Wiru.