Groźba nie przystąpienia do rundy wiosennej przez Wisłokę Dębica, jest jak najbardziej realna. Klub boryka się z olbrzymimi kłopotami finansowymi i jeśli działaczom nie uda się szybko znaleźć około 400 tys złotych, drużyna może zostać wycofana z III ligi. - Nasza sytuacja jest zła. Roczny budżet sekcji klubu, który funkcjonuje na podstawowym poziomie wynosi około 500-600 tys zł. My na tę chwilę mamy 100 tys. Nie ma co liczyć na sponsora, który wyłoży taką kwotę. Na dzień dzisiejszy, nie mamy żadnych wpływów. Wszystkie firmy, które wspierały nasz klub, odeszły podczas działalności poprzedniego prezesa. - powiedział obecny sternik biało-zielonych Piotr Chęciek. Piłkarze dostaną pensje Wisłoka przed startem rundy otrzymała warunkową licencję na grę w III lidze. Jej przedłużenie klub raczej zdoła otrzymać, bo na bieżąco reguluje należności wobec ZUS-u i Urzędu Skarbowego. - Wciąż jednak mamy zaległości wobec piłkarzy. Oni zasłużyli swoją postawą, by otrzymać pieniądze gwarantowane im przez kontrakty. Zrobimy wszystko, by do końca roku, wypłacić im to co im się należy. W grudniu powinno się też wyjaśnić, czy wystartujemy w rundzie wiosennej - dodał prezes Chęciek. Zarobić na siebie Mimo dramatycznej sytuacji, działacze liczą, że uda się uzdrowić finanse klubu. - To proces długotrwały, ale możliwy do zrealizowania. Trzeba przestać się łudzić, że klub będzie utrzymywał samodzielnie sponsor. Nie ma na to szans na tym poziomie. Wisłoka musi mieć solidne podstawy finansowe, które uzależnią ją od braku środków z innych źródeł. Mamy pomysł jak to zrobić. Chcemy na części niesportowej obiektów, którymi dysponuje klub, rozpocząć prowadzenie działalności komercyjnej do spółki z jakimś podmiotem. Uzyskane w ten sposób pieniądze, zabezpieczały by byt Wisłoki. Na taki proces potrzeba jednak czasu., ale pójście tą drogą wydaje się być nieuniknione. Piotr Pezdan