Schemat oszustwa był prosty: wystarczyło kupić od miasta mieszkanie komunalne i uzyskać 80-procentową bonifikatę. Następnie lokal trzeba było sprzedać za cenę odpowiadającą jego rzeczywistej wartości. Co prawda mieszkanie komunalne może kupić od gminy tylko jego prawny lokator, czyli najemca czynszowego lokalu, ale dla Waldemara P. i Radosława O. - choć lokatorami nie byli - nie stanowiło to problemu. Bogdan R., 49-letni bezrobotny, był najemcą czynszowego 32-metrowego mieszkania w bloku przy ul. Żwirki i Wigury w Rzeszowie. Nie płacił czynszu i z tego tytułu miał ponad 10 tys. zł długu. Waldemar P. i Radosław O. pomogli człowiekowi w potrzebie. Dali panu Bogdanowi pieniądze na spłatę długu i jeszcze dołożyli 21 tys. zł na wykupienie mieszkania od miasta. Potem wyremontowali to mieszkanie i... sprzedali je za 125 tys. zł. Zadbali też o "właściciela" mieszkania. Bogdan R. dostał za przysługę 5 tys. zł i zamieszkał w punktowcu przy ul. Chrobrego razem z lokatorem Zygmuntem Cz. Pan Zygmunt też miał zaległy czynsz do spłaty i jemu też pomogli "życzliwi" przedsiębiorcy, Waldemar i Radosław. Po oddłużeniu i to mieszkanie zostało wykupione od miasta za 27 tys. zł, a następnie odsprzedane z 5-krotną przebitką. Tę operację przeprowadzono w grudniu 2008 roku. Bogdan R. został umieszczony w schronisku dla bezdomnych, a Zygmunt Cz. przeniósł się do pobliskiego bloku przy ul. Dominikańskiej. Mieszkaniowi biznesmeni umieścili go w mieszkaniu Józefa G., kolejnego dłużnika czynszowego. Zastosowano sprawdzony już scenariusz i pan Józef spłacił zaległości, a następnie wykupił mieszkanie, korzystając z 80-procentowej bonifikaty. Lokal szybko znalazł nowego właściciela, a Waldemar P. i Radosław O. zarobili kolejne 70 tys. zł. Pół roku później policjanci z CBŚ wytropili szwindel. Waldemar P. i Radosław O. zostali zatrzymani. Okazało się, że Zygmunt Cz. i Józef G. już nie żyją, a Bogdan R. nadal przebywa w schronisku dla bezdomnych. Na ławie oskarżonych zasiądzie razem z "przedsiębiorcami", gdyż formalnie to on sprzedał swoje mieszkanie, które kupił z bonifikatą i z tego powodu nie miał prawa go zbywać przez 5 lat. Powinien więc zwrócić otrzymaną bonifikatę, ale - oczywiście - nie ma z czego. Krzysztof Rokosz