To kolejny w ostatnich latach w Bieszczadach atak drapieżnika na ludzi. Według leśników w takich przypadkach zawsze winny jest człowiek. Do dramatu doszło w lesie nad Zalewem Solińskim. Kobieta krążąc wraz z mężem i synem po okolicy natknęła się na ucztującego niedźwiedzia. Zaatakował ze strachu - Zwierz prawdopodobnie był tak zaabsorbowany tym co robił, że nie wyczuł zbliżającej się kobiety. W przeciwnym wypadku zapewne sam by odszedł - mówi Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Wystraszony spotkaniem z człowiekiem niedźwiedź natychmiast zaatakował. Kobieta zaczęła uciekać. To jeszcze bardziej musiało rozjuszyć niedźwiedzia. Drapieżnik przewrócił kobietę na ziemię, raniąc ją ostrymi pazurami. Nie wiadomo jakby się cały dramat skończył, gdyby na pomoc nie ruszyli mąż i syn zaatakowanej. Krzykiem i rzucanymi gałęziami odpędzili groźnego misia, który uciekł w las. Obrażenia kobiety okazały się bardzo poważne. Wyniesiona z lasu i przetransportowana do szpitala powiatowego w Ustrzykach Dolnych natychmiast trafiła na stół operacyjny, gdzie przez kilka godzin lekarze zszywali jej rany. - Pacjentka ma rany szarpane od zębów i pazurów niedźwiedzia, które zostały zdezynfekowane i zszyte. Jej stan jest stabilny, ale kiedy wyjedzie ze szpitala można będzie stwierdzić dopiero za kilka dni - mów dyrektor szpitala powiatowego w Ustrzykach Dolnych Maciej Flemming. Spokojny mis? Zdaniem Mariana Czerwonki, leśniczego z leśnictwa Łobozew, sprawcą ataku był czteroletni niedźwiedź samotnie buszujący po okolicy. Ponoć uważany był przez leśników za spokojnego i sympatycznego misia, chociaż ostatnio zdarzało mu się podchodzić dość blisko ludzi. Nie reagował też na dźwięk samochodowego klaksonu. Zaatakowana kobieta uważana jest w okolicy za odważną, nie bojącą się samotnych wypraw do lasu. Przez wiele lat pracowała zresztą przy sadzeniu i pielęgnacji młodych drzew. Nie wiadomo więc, jak doszło do sytuacji w której sprowokowała niedźwiedzia do ataku. Według leśników drapieżnik atakował ze strachu. Nie miał zamiaru zabijać, chociażby mógłby to zrobić z łatwością. Dorosły niedźwiedź po trafi jednym uderzeniem łapy zabić dzika lub jelenia. Według Edwarda Marszałka w ciągu ostatnich lat w Bieszczadach zanotowano kilkanaście ataków niedźwiedzia na ludzi. - Zawsze jest to wina ludzi, którzy nie zachowują ostrożności i kręcą się w pobliżu gawr, schodząc ze szlaków turystycznych. A niedźwiedzie rzadko się zapuszczają w pobliżu miejsc stale odwiedzanych przez ludzi - mówi. Leśnicy ostrzegają przed samotnym chodzeniem po bieszczadzkich lasach. Niedźwiedzie po łagodnej, prawie nie przespanej zimie, są rozdrażnione i niebezpieczne. Nie uciekać przed niedźwiedziem Co robić w przypadku niespodziewanego spotkania z misiem? Przede wszystkim gwałtownie nie uciekać. To może spowodować atak. Należy starać się spokojnie wycofać z zasięgu wzroku drapieżnika. W razie ataku położyć się na ziemi i zasłonić głowę. Ucieczka nie ma sensu, gdyż miś jest szybszy od człowieka. SZYMON JAKUBOWSKI