- W naszym szpitalu nie ma cięcia na życzenie. Cesarkę wykonujemy tylko wtedy, gdy jest taka konieczność. Mimo to, coraz więcej zdrowych przyszłych matek prosi o nią. Przekonujemy nasze pacjentki, że najbezpieczniejszy jest poród naturalny - twierdzi doktor Dariusz Śliwa, z-ca ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Wojewódzkim nr 2. Ginekolog nie ukrywa, że, gdy przyszła matka się uprze, może na piśmie nie wyrazić zgody na naturalny poród, co zdarza się coraz częściej. Wówczas pozostaje cesarskie cięcie. Uwaga na powikłania - Kobiety nie zdają sobie sprawy, że cesarka to poważna ingerencja chirurgiczna o średnim stopniu trudności, która niesie ze sobą ryzyko, jak każda inna operacja. Może dojść do powikłań w postaci stanów zapalnych, powikłań w wyniku znieczulenia, ewentualnego uszkodzenia tkanek i krwotoków. Zdarzają się też komplikacje przy następnych ciążach i porodach - przestrzega doktor Śliwa. Nieświadome niebezpieczeństwa przyszłe matki idą ślepo za modą, najczęściej z obawy przed bolesnym porodem naturalnym, o którym nasłuchały się tyle strasznych historii od znajomych kobiet. Część szpitali oferuje znieczulenie kanałowe, w rdzeń kręgowy albo porody w wodzie, co bardzo zmniejsza ból. - Po naturalnym porodzie kobieta wraca do pełni sił już w 2, 3 dobie. Bardzo bolesna rana po cesarce goi się około tygodnia. Obolała matka zwykle nie jest w stanie cieszyć się pierwszymi chwilami macierzyństwa - zauważa ginekolog. URSZULA PASIECZNA