- Hospitalizacja potrwa jeszcze ze dwa tygodnie. Jeżeli przewiozą małego do Krakowa czy Lublina, nie będę mogła być przy nim codziennie. Jak on to zniesie - mówi ze łzami w oczach Bogusława Ciećko z Sanoka, która codziennie jest przy dziecku. W podobnej sytuacji jest kilkunastu małych pacjentów z tego oddziału, wśród nich 13-letnia dziewczynka z porażeniem mózgowym, córka Stanisławy Wilk. Obie kobiety uważają, że sytuacja, do jakiej doszło, jest nie do przyjęcia, że wywożenie dzieci to dla nich koszmar i że dyrekcja powinna zrobić wszystko, by się dogadać z lekarzami. Zebrali nawet podpisy rodziców, sprzeciwiających się ewakuacji ich dzieci. Dzieci w ciężkim stanie - W tej chwili 8 pacjentów nie kwalifikuje się do przewiezienia - mówi Stanisława Wątróbska, z-ca ordynatora oddziału pediatrii, kierująca pododdziałem neurologii dziecięcej w szpitalu. Jesteśmy jedynym tego typu oddziałem na Podkarpaciu, leczymy ciężkie padaczki, podajemy tu enzymy, których nie można podać w żadnym innym oddziale w regionie, bo nie mają zaplecza OIOM dziecięcego. Teraz rodzice będą musieli co tydzień dojeżdżać z chorymi do Warszawy. - To skandal. żona od półtora miesiąca leżała tutaj na oddziale patologii ciąży, jest w 38. tygodniu ciąży. W środę po badaniu USG zadecydowano, że potrzebne jest zrobienie cesarskiego cięcia, nie dostała już nic do jedzenia, a tu nagle dowiaduję się w czwartek, że żona nie będzie miała zabiegu. mało tego, będzie wypisana z oddziału i przewieziona do szpitala miejskiego. Czy to jest dla niej bezpieczne? - pyta zdenerwowany mąż kobiety. - Nie biorę odpowiedzialności za transport pacjentów, ponieważ ten nie odbywa się z przyczyn uzasadnionych - mówi Jarosław Janeczko, ordynator Oddziału Ginekologii i Położnictwa. Wożą, nie wożą - Wszystko jest przygotowane do przewożenia pacjentów. mamy zagwarantowany transport karetkami i zgodę na użycie helikoptera, ale jeszcze się wstrzymujemy - mówi Małgorzata Przysada, z-ca dyrektora ds. medycznych w SW nr 2 w Rzeszowie. - Ciągle wierzymy w porozumienie. - W izbie przyjęć nie ma gdzie palca wetknąć. W związku z tym, że szpital ''na górce'' nie przyjmuje pacjentów, wczoraj przyjęliśmy do szpitala 38 chorych, z tego około 60 procent to skutek ewakuacji pacjentów. najwięcej trafiło na chirurgię i położnictwo - mówi Grzegorz Materna, z-ca dyrektora ds. ekonomicznych w SP ZOZ nr 1 w Rzeszowie. Niestety, kolejne rozmowy nie przyniosły rozwiązania. - Lekarze pogrywają, żądają już gwarancji gwarancji - mówił zdenerwowany Janusz Solarz, dyrektor szpitala. Niezadowoleni z rozmów są również lekarze. - Dzisiejsza oferta jest gorsza niż ta, która padła kilka dni temu - mówi Zdzisław Szramik, szef podkarpackich struktur związkowych lekarzy. Jednak obie strony deklarują chęć dalszych negocjacji. Równie niepewna jest przyszłość oddziałów radioterapii, chemioterapii, neurologii i okulistyki w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. tam również nie doszło do porozumień. ANNA MORANIEC