Niektórzy właściciele psów wybierają najprostsze i - niestety - najokrutniejsze rozwiązania. Wyrzucane na ulicę, przywiązywane do drzew na obrzeżach miasta, w najlepszym przypadku podrzucone do schroniska - tak kończą "ukochane" pupile, kiedy stają się niewygodne. Co roku na drogach ginie kilka tysięcy zwierząt. Wyrzucają je właściciele, którzy nie mają co z nimi zrobić w czasie, kiedy sami wyjeżdżają na urlop. Wciąż spora część wczasowiczów zapomina, że planując swoje wakacje, musi również zaplanować wakacje swojego ulubieńca. Najlepszym rozwiązaniem jest zostawienie zwierzaka pod opieką rodziny, sąsiadów lub przyjaciół. Jeśli jednak jest to niemożliwe, doskonałe oferty mają hotele dla zwierząt w naszym regionie. Coraz częściej też mamy możliwość zabrania psa ze sobą. Wiele ofert turystycznych przewiduje taką możliwość. Warto sprawdzić! "Kundelek" łapie przestępców - Niestety, wyrzucanie psów na ulicę w czasie wakacji to bardzo poważny problem - mówi Halina Derwisz, kierownik schroniska "Kundelek" w Rzeszowie. - Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak wielką krzywdę wyrządzają przyjacielowi, który obdarzył ich bezgranicznym zaufaniem - dodaje. - Wie pani, jak rozróżniamy, który pies został porzucony, a który jest bezdomny? Zwierzak, który ma właściciela, bardzo długo czeka, ma nadzieję, że lada chwila ktoś po niego przyjdzie, nie chce kontaktu z pracownikami schroniska, jakby chciał nam powiedzieć: "Przepraszam, jestem tu tylko na chwilę". Pies, który nie ma domu, przez pierwsze dwa dni śpi i je. Kiedy już odpocznie po długiej tułaczce, jest bardzo otwarty na kontakt i bliskość - opowiada pani kierownik. Wyrzucenie bądź podrzucenie psa jest przestępstwem, grozi za nie kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Mimo to ludzie wciąż są nieodpowiedzialni. Zdaniem Derwisz, jedynym rozwiązaniem jest edukacja w tej dziedzinie i egzekwowanie prawa. - Ludzie muszą nauczyć się odpowiedzialności, zdać sobie sprawę, że kupując psa zyskują nowego członka rodziny, nie zabawkę. Zaledwie dwa dni temu pod bramę naszego schroniska pan z okolic Rzeszowa podrzucił swoje zwierzęta. - W tej chwili piszę pismo do prokuratury, która zacznie postępowanie w tej sprawie. Ostrzegamy wszystkich, którzy myślą, że kiedy wyrzucą psa pozostaną bezkarni. W większości przypadków udaje się nam ustalić tożsamość właściciela. Mamy swoje źródła - zdradza Derwisz. A może być inaczej... Niezwykle spokojna, wiejska okolica, wśród łąk, w pobliżu lasu - Brzyście, 12 kilometrów od Mielca. Tu znajduje się "Terier", jeden z podkarpackich hoteli dla zwierząt, gdzie można zapewnić dobrą opiekę swojemu pupilowi w czasie, kiedy sami nie możemy się nim zajmować. Oferta obejmuje osobne kwatery z wybiegami, wyżywienie, codzienne spacery i zabawy, a także, w razie potrzeby, pomoc lekarzy weterynarii. - Miejsce najlepiej zarezerwować z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem. Wtedy ma się pewność, że zwierzak będzie przyjęty. Są takie osoby, które dzwonią do nas w ostatniej chwili przed wyjazdem. Niestety, często są rozczarowane, bo nie mamy wolnych miejsc - mówi Joanna Jarocińska, właścicielka hotelu. - Wakacje spędzają u nas psy, ale także koty i gryzonie. Inne zwierzaki również przyjmujemy, ale po indywidualnym uzgodnieniu. Ważne, żeby zwierzę było w miarę ułożone. W przypadku psów i kotów wymagamy także: książeczki zdrowia, obroży, legowiska lub kocyka, muszą być również zabezpieczone przeciw pchłom i kleszczom. Mile widziane są ulubione zabawki zwierzaka - wymienia Jarocińska. Koszt "wczasów" pupila zależy od tego jakie to zwierzę i ile waży, a także długości pobytu. Im pobyt dłuższy, tym ośrodek proponuje większe zniżki. Doba pobytu małego psa do 20 kilogramów lub kota kosztuje ponad dwadzieścia złotych, natomiast psa powyżej 20 kg w granicach trzydziestu zł. Najważniejsze jednak jest to, żeby pies był bezpieczny, pod dobrą opieką i jak najmniej odczuł rozłąkę ze swoim ukochanym panem. aUTOR: MAŁGORZATA WÓJCIK