- Martwimy się o naszą przyszłość - mówią. - To jest pewna propozycja o której trzeba dopiero porozmawiać. Do jej realizacji jeszcze daleka droga - zapewniają miejscy urzędnicy. Jerzy Drwięga zajmuje się handlowaniem na targowisku od 12 lat. Kiedyś pracował w Autosanie, ale kiedy przyszły zwolnienia stracił pracę. Żeby utrzymać rodzinę, musiał się przekwalifikować i wziąć sprawy w swoje ręce. Plac na którym handluje on i jeszcze kilkadziesiąt innych osób przylega do terenu gdzie raz w tygodniu odbywa się rynek. - Jeżeli przeniosą nam targowisko to my sie nie utrzymamy. Największy ruch i utarg mamy w środy kiedy obok jest rynek. W pozostałe dni jest marnie, wtedy praca bardziej przypomina wegetacje niż biznes, ale z czegoś trzeba żyć - żali się Drwięga. Podobnego zdania jest Aleksandra Florian. - Jeśli rynek stąd zniknie, to bardzo utrudni nam pracę, bo przychodzą do nas ludzie z pobliskich bloków, wszyscy sie do tego miejsca przyzwyczaili - mówi. - Ja się na to nie zgadzam! To jest moje miejsce pracy, ze sprzedaży owoców i warzyw utrzymuje dwóch synów i męża, handluje tu cały tydzień, ale tylko w środy coś więcej człowiek zarobi - denerwuje się Liliana Mulka. Do handlowców doszły słuchy, że ma dojść do zamiany działek pomiędzy miastem a parafią na Posadzie. W wyniku tego, teren na którym jest teraz rynek zostałby sprzedany a targowisko przeniesione w inne miejsce, na przykład na ulicę Stróżowską. - Nad tym placem biegnie linia energetyczna i nie można nic innego wybudować, więc miejsce na targowisko jak znalazł - mówi z ironią jeden z handlarzy. - Boimy sie też, że tu gdzie teraz handlujemy powstanie nowy, duży obiekt handlowy, który zagrozi naszemu istnieniu - dodaje. Zastępca burmistrza ds. Inwestycji Stanisław Czernek, uważa całą sprawę za burze w szklance wody. - Moim zdaniem nie ma żadnych powodów do niepokoju - mówi. - Rzeczywiście, pod koniec czerwca wpłynęło do nas pismo od parafii na Posadzie wspomagane opiniami spółdzielni mieszkaniowej "Autosan" dotyczące tej sprawy, ale jeszcze nie było żadnych rozmów na ten temat - tłumaczy. Parafia chce zamienić swoją działkę na Błoniach (1,70 ha) na tereny leżące w okolicach ulicy Lipińskiego. Zdaniem burmistrza, może to być trudne do zrealizowania. - Zamienić działki można tylko wtedy kiedy przyświeca temu ważny cel społeczny, w tym przypadku tereny musiałyby być wykorzystane zgodnie ze statutowymi celami Kościoła. Jeżeli natomiast zamiana ma być na cele handlowe, jest to absolutnie niemożliwe. W takich sytuacjach obowiązuje nas procedura przetargowa, którą musimy przestrzegać, żeby nie narazić się na niegospodarność - mówi Czernek. Handlowców te zapewnienia nie przekonują. Już zbierają podpisy pod protestem w tej sprawie. GRZEGORZ BOŃCZAK