- Młody człowiek, podając się za kontrolera urzędu regulacji, chciał, żebym mu pokazał trzy ostatnie rachunki za telefon - opowiada pan Dominik z Handzlówki. - Wylegitymowałem go, a na drugi dzień okazało się, że pracuje w firmie zajmującej się dostawą Internetu. Chcę ostrzec innych, żeby nie dali się oszukać. Czytelnika zdziwiło, że osoba podająca się za kontrolera, przyszła z wizytą o 19 wieczorem. Ponadto przedstawiła się jako pracownik Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, tymczasem nazwa urzędu została trzy lata temu zmieniona na Urząd Komunikacji Elektronicznej. Nie dajcie się oszukać - Poprosił mnie o trzy ostatnie rachunki za telefon, więc zażądałem legitymacji, ale jej nie miał. Tłumaczył, że jest na stażu. Nie pokazałem mu żadnych rachunków - mówi pan Dominik. - Spisałem jego dane, a na drugi dzień zadzwoniłem pod numer, który mi podał. Okazało się, że firma, w której jest na stażu, zajmuje się chyba dostawą Internetu. Sądzę, że chciał mieć dane i spisać jakąś umowę. Kontrolerzy nie żądają faktur - Wszystko wskazuje na to, że był to akwizytor jakiejś firmy, który chciał zawrzeć umowę i podszył się pod nas - tłumaczy Jacek Strzałkowski, rzecznik prasowy UKE. - Nasi kontrolerzy nie nachodzą ludzi w prywatnych domach i nie żądają faktur - dodaje rzecznik. KATARZYNA DRĄŻEK