- Jesteśmy oburzeni skandaliczną decyzją władz Rzeszowa, której nikt z nami nie konsultował! Prezydent po cichu, za naszymi plecami, zabiera nam połowę szkoły, a my mamy potulnie się zgodzić? Rodzice już zapowiadają, że zabiorą dzieci ze szkoły dzielonej z zawodówką i technikum - mówią zdenerwowani nauczyciele z Gimnazjum nr 7 i rodzice. W ubiegły poniedziałek dyrektor gimnazjum poinformowała nauczycieli, że urząd miasta planuje oddać 11 z 21 sal lekcyjnych dla Zespołu Szkół Gospodarczych. Budynek miałby zostać podzielony na dwie placówki na początku nowego roku szkolnego. Nauczyciele i rodzice kontra Ferenc - Zespół Szkół Gospodarczych wymaga przebudowy. Na ten czas 1600 uczniów tej placówki umieścimy w Gimnazjum nr 7 i jeśli będzie taka potrzeba, w szkole nr 23, w których z roku na rok ubywa uczniów i nauczycieli. Placówki zostaną oddzielone ścianami działowymi - mówi Tadeusz Ferenc. Nauczyciele zaprotestowali do prezydenta na piśmie. W ślad za nimi poszli rodzice. Odpowiedzią na ich skargę była oficjalna decyzja prezydenta miasta o połączeniu szkół. - Będziemy walczyć o gimnazjum. Jak będzie trzeba, będziemy nocować w szkole! - zapowiada w imieniu zdesperowanych rodziców Krystyna Panek. - Teraz nasze dzieci są bezpieczne, w szkole jest spokój. To się zmieni, jak pojawią się dużo starsi uczniowie z zawodówki - dodaje. Szkoła zejdzie na psy Pedagodzy przekonują, że kontakt z pełnoletnią młodzieżą może rodzić problemy wychowawcze, jakich teraz nie ma. Absurdalny pomysł może też zepsuć dobrą opinię szkole. - Jesteśmy jednym z najlepszych gimnazjów w mieście i województwie pod względem wyników egzaminów. Mamy laureatów konkursów przedmiotowych na różnych stopniach, bardzo dobrą bazę do nauczania. Oferujemy mnóstwo zajęć pozalekcyjnych i za to chce się nas ukarać? - pyta w imieniu oburzonych nauczycieli Kinga Klaczkowska. Zabranie połowy szkoły wymusi dwuzmianowy system nauczania, od którego szkoła odeszła kilka lat temu. - Mieliśmy dużo gorsze warunki nauczania i więcej problemów wychowawczych. Uczniowie pozostawali przez pół dnia bez opieki, wychodzili późno ze szkoły. Nie było mowy o zajęciach dodatkowych. Wywalczyliśmy naukę na jedną zmianę i teraz chce się nam to zabrać - rozkłada ręce Nina Kitlińska, pedagog szkolny. Zabierzemy stąd dzieci Rodzice nie kryją, że jeśli dojdzie do podziału szkoły, przeniosą swoje dzieci gdzie indziej. - Posłaliśmy dzieci do bardzo dobrego gimnazjum. Obiecywano, że będą uczyć się na jedną zmianę, w świetnych warunkach. To wszystko może się zmienić - nie ukrywa Barbara Bąk, matka uczennicy z pierwszej klasy. Pedagodzy i rodzice znaleźli rozwiązanie problemu. Na Nowym Mieście, gdzie mieści się gimnazjum, są dwie podstawówki z niepełnym stanem uczniów, które można by połączyć i jeden budynek odstąpić dla Zespołu Szkół Gospodarczych. Prezydent nie chce słyszeć o takim pomyśle. - Doradców jest wielu, ale to ja muszę podjąć decyzję - kwituje. URSZULA PASIECZNA