W tej chwili pacjent często wybiera aptekę, w której może kupić tańsze leki, nawet takie za grosz. Według farmaceutów prowadzi to do niezdrowej konkurencji i sprowadzania leków do poziomu marchewki. Ujednolicając ceny, resort chce także ograniczyć wydatki związane z ich refundacją. Wszyscy tłumaczą, że to dla dobra chorego. - Od lat walczymy, by leki miały jednakową cenę w każdej aptece. To paradoksalnie wyjdzie na dobre wszystkim pacjentom - mówi Lidia Czyż, sekretarz Okręgowej Podkarpackiej Izby Aptekarskiej w Rzeszowie. - Leki nie mogą być towarem, za którym pacjent biega od apteki do apteki w poszukiwaniu tańszego. Powinien po prostu wiedzieć, ile zapłaci za lek, który musi wziąć i już. Szukać tańszego leku po całym mieście może zdrowy emeryt, a nie matka z chorym dzieckiem w wózku. Leki ratujące życie nie są zwykłym towarem - Jakim złem są takie obniżki leków widzimy, zbierając przeterminowane medykamenty - mówi Lidia Czyż. - W koszach znajdujemy ogromne ilości leków nienapoczętych, kupionych okazyjnie, wziętych na zapas, bo były za grosz. A przecież na leki refundowane składamy się wszyscy, płacąc składki ubezpieczeniowe. Nie możemy traktować leków ratujących życie jak zwykłego towaru i zapominać, że mogą być trucizną. Nieprawdą jest również to, że w aptekach, gdzie można kupić niektóre leki za grosz, generalnie wszystkie są tańsze. To pozór, niższa cena jednego specyfiku jest wyrównywana podniesieniem ceny za coś innego, bo przyroda nie lubi próżni. Do leków refundowanych oprócz pacjenta dopłaca NFZ. Ministerstwo Zdrowia chce wprowadzić jednolite ceny w aptekach, żeby ograniczyć wydatki związane z refundacją leków. Tylko w ubiegłym roku rzeszowski NFZ wydał na leki 322 158 056 zł. ANNA MORANIEC