Obecnie w szpitalu w Krośnie trwa pikieta mieszkańców, którzy domagają się rezygnacji dyrektora placówki. Kontrowersyjny dyrektor nie zamierza jednak ustąpić ze stanowiska. Protestujący nawoływali: Kocój do domu! W obecności dziennikarzy dyrektor wygłasza patetyczne słowa, ale poza kamerami zachowuje się mniej elegancko. - Tak mamy na co dzień - komentują lekarze i pielęgniarki. - W świetle uwarunkowań prawnych wypowiedzenia złożone przez lekarzy 31 sierpnia są złożone dla pozoru, albowiem ich jedynym celem nie było faktyczne rozwiązanie umowy pracy, ale żądanie odwołania dyrektora placówki - powiedział Mariusz Kocój na poniedziałkowej konferencji prasowej. Dodał, że nie będzie ewakuacji szpitala, a pacjenci będą nadal przyjmowani. Zaplanowane przez dyrektora na poniedziałek wczesnym popołudniem spotkanie z lekarzami zostało odwołane bezterminowo. - W związku z negatywnymi emocjami po stronie lekarzy, dzisiejsze spotkanie nie ma sensu. Liczę, że przespanie się z tym pozwoli lekarzom dostrzec w stanowisku dyrekcji szanse dla siebie - powiedział Kocój. W czasie poniedziałkowego spotkania dyrektor miał ogłosić konkurs ofert na udzielanie dyżurów i zażądać od ordynatorów grafiku personelu na grudzień. Jeden z lekarzy Paweł Wołejsza decyzję dyrektora o odwołaniu spotkania ocenił jako przejaw braku kontroli dyrektora nad sytuacją. - Nam się wydaje, że pan dyrektor się pogubił i nie panuje nad sytuacją. W piątek w oparciu o opinie prawne mówi nam, że od 1 grudnia nie będziemy pracownikami szpitala, a dziś mówi nam, że jednak będziemy, bo nasze wypowiedzenia są nieskuteczne - powiedział Wołejsza. Zapewnił, że lekarze stawią się na spotkanie z dyrektorem, gdy zostanie wyznaczony nowy termin, ale nie po to, by wysłuchać jego nowej propozycji konkursu, ale by powtórzyć mu swoje stanowisko. Rano, po konferencji prasowej dyrektora, jeden z lekarzy Antoni Przyprawa powiedział, że zdaniem lekarzy wypowiedzenia są ważne, a stanowisko dyrektora opiera się na deklaracjach lekarzy, że nie zostawią pacjentów bez opieki. - Kuriozalna decyzja dyrektora pokazuje władzom województwa, z kim mają do czynienia - powiedział Przyprawa. Inny z lekarzy, Paweł Wołejsza zapewnił, że od 1 grudnia będą nadal świadczyć usługi dla pacjentów, ale nie będą "pracować u dyrektora Kocója". Przeciw dyrektorowi i za utrzymaniem placówki przed szpitalem pikietowało około stu osób ze Społecznego Ruchu Obrony Szpitala. W miniony piątek dyrektor zaproponował lekarzom, aby złożyli pisemne oświadczenie, potwierdzające ich wcześniejsze zapewnienie, iż nie zostawią pacjentów bez opieki. Te pisemne oświadczenia miały zapobiec ewakuacji szpitala. Lekarze otrzymali gotowe druki oświadczeń z trzema możliwościami, z których powinni wybrać jedną, i tak wypełnione oświadczenie do poniedziałku złożyć w dyrekcji. Mieli do wyboru: wycofanie wypowiedzenia, zawarcie nowej umowy lub pracę w formie wolontariatu. W poniedziałek lekarze odmówili jednak złożenia na piśmie potwierdzenia swych wcześniejszych zapewnień, iż nie pozostawią pacjentów bez opieki, ale podtrzymali je słownie. Na poniedziałkowej konferencji prasowej zapewnili, że zgodnie ze swoją misją i przyrzeczeniem nie odejdą od łóżek pacjentów, mimo że termin złożonych przez nich wypowiedzeń z pracy mija 30 listopada. W ubiegłym tygodniu, w środę, w specjalnym oświadczeniu skierowanym do mieszkańców Krosna lekarze napisali, że dla nich "najważniejsze jest dobro pacjentów, dobro mieszkańców miasta i okolic" i zapewnili, że nie odejdą od łóżek pacjentów. - Jesteśmy wierni naszemu przyrzeczeniu i nie zostawimy naszych pacjentów bez opieki. Pomimo złożonych przez nas wypowiedzeń, nie odejdziemy od łóżek i nie pozwolimy na likwidację naszego szpitala - zapewnili w piśmie. W poniedziałek Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy zaapelował do marszałka województwa o natychmiastowe odwołanie dyrektora szpitala w Krośnie i zakończenie tym samym przedłużającego się konfliktu między nim a pracownikami "z powodów czysto praktycznych, a nie dla pokazania, kto jest ważniejszy w tym sporze". Zaznaczył także, że uchroni to szpital przed likwidacją. - Wiele wcześniejszych przykładów pokazuje, że podobne konflikty kończyły się zawsze odejściem dyrektora i było to zawsze z korzyścią dla szpitala. Nowi dyrektorzy potrafili osiągnąć sukces współpracując z pracownikami, a nie walcząc z nimi - napisano w piśmie. W miniony czwartek wojewoda odmówił zgody na wygaszanie szpitalnych oddziałów. Wnioskowała o to dyrekcja szpitala w związku ze złożeniem przez 118 lekarzy wypowiedzeń. Ich termin upływa 30 listopada. Wniosek dotyczył czasowego wygaszenia szpitalnych oddziałów na czas od 1 grudnia br. do 28 lutego 2010 roku. Lekarze skonfliktowani z dyrektorem zarzucają mu despotyzm, arogancję i apodyktyczność. Wycofanie wypowiedzeń warunkują odwołaniem dyrektora placówki. Ich zdaniem, współpraca z nim jest niemożliwa. Od kilkunastu dni szpital nie przyjmował pacjentów na planowe zabiegi. Przyjmowano tylko przypadki "nagłe, pilne i ostre". Wcześniej także były ograniczenia w przyjmowaniu pacjentów, ale miały one związek z brakiem środków finansowych, ponieważ limit wynikający z kontraktu szpital już wypracował. W szpitalu obecnie przebywa 500 pacjentów na 700 łóżek. Jeżeli miałoby dojść do wygaszania oddziałów, to pacjentów przewożono by do innych placówek, m.in. do Przemyśla, Rzeszowa i Dębicy. Konflikt w krośnieńskim szpitalu trwa od dłuższego czasu. Pierwsze wotum nieufności dla dyrektora lekarze złożyli w styczniu 2008 r. Kolejne było w maju 2008, a trzecie - w maju br. Zarzucali mu wówczas m.in. zrywanie porozumień z lekarzami, utrudnianie realizacji programów szkoleniowych, nakazywanie realizacji grafików urlopowych, które dezorganizowały - ich zdaniem - pracę szpitala. Kością niezgody stał się także wprowadzony przed kilkoma miesiącami monitoring czasu pracy. Chodziło o to, że podczas podbijania karty pracy po jej zakończeniu zegar zawsze wskazywał godzinę 15:05, czyli godzinę o której kończą pracę etatowi lekarze. Tymczasem bywało, że lekarze zostawali dłużej, np. ze względu na operację i wychodzili znacznie później, ale zegar nadal wskazywał czas 15:05. Lekarze zatem zażądali zmiany ustawienia zegara. W rezultacie zaostrzenia konfliktu pod koniec sierpnia br. 118 lekarzy złożyło wypowiedzenia umów o pracę. Ich termin upływa 30 listopada. Dotychczasowe rozmowy i mediacje nie przyniosły kompromisu. Czytaj także: Krosno: Lekarze odmówili pisemnych oświadczeń