Płaskorzeźba składa się z 34 drewnianych bloków, 450 kg każdy. Jej autor Jan Papina z Zielonej Góry tworzył ją przez osiem lat. Jan Papina jest emerytowanym żołnierzem z lubuskiego, a o sobie mówi skromnie: rzeźbiarz amator. - Nie mam żadnego wykształcenia w tej materii - tłumaczy. - Rzeźbienie to przypadek. Miałem jakieś zacięcie do malowania i robienia figurek z mydła. Ale nigdy przez myśl mi nie przeszło, że zacznę rzeźbić. A tym bardziej, że porwę się na coś tak szalonego. Porwałem się na coś szalonego Skąd pomysł? - Zbliżało się 600-lecie bitwy pod Grunwaldem, postanowiłem więc o tym przypomnieć, zwłaszcza tym najmłodszym - mówi Papina. - Chciałem to zrobić w formie, która by oddziaływała na widzów inaczej, niż obraz. Nie każdy może pojechać do Muzeum Narodowego, aby obejrzeć dzieło Jana Matejki. Poza tym chciałem pokazać, że coś można zrobić tak ekstremalnego i pozyskać do tego sponsorów - nie kryje satysfakcji. Pan Jan pracował przy płaskorzeźbie osiem lat. - Rzeźbiłem dzień w dzień, po 7-9 godzin, na ile starczało sił. - przyznaje. - To był ogrom pracy, przy którym nie mogłem sobie pozwolić na niesystematyczność. Najpierw wyrzeźbiłem obraz w skali 1x3 To było takie studium przygotowawcze. W skład finalnego dzieła weszło 34 drewnianych bloków. Przed przystąpieniem do rzeźbienia cała ściana ważyła 15 ton. Stolarz ją spajał przez dwa lata. Pięćdziesiąt ton drewna lipowego - Sklejenie tylko jednego takiego bloku wymagało miesięcznej pracy dwóch ludzi - zdradza artysta. - Potrzebna do tego była niezwykła precyzja. Stąd trzeba było wszystkie deski dokładnie ostrugać i skleić. Robiliśmy to za pomocą - specjalnie zamawianych do tego - ścisków pneumatycznych. Łącznie zużyłem 50 ton rzadko spotykanego drzewa lipowego. Płaskorzeźba powstawała w ponad 200-letniej stodole na terenie skansenu pod Zieloną Górą. - Tworzyłem ją publicznie, na oczach ludzi - wspomina Papina. - W sumie odwiedziło mnie kilka tysięcy turystów z Polski i zagranicy. W ten sposób powstała płaskorzeźba o wymiarach 10,2x4,7 m. Wedle mojej wiedzy, to największe tego typu dzieło na świecie. Nie piszcie o mnie "biznesmen" Płaskorzeźba została przekazane Gawłuszowicom na czas określony. - Myślę, ze ona tu będzie przez najbliższe pół roku - twierdzi Papina. - Jest to godne miejsce. Zresztą taki był mój cel. Chciałem, żeby dzięki temu dzieci się edukowały. Bloki zostały już połączone. Dzieło jeszcze czeka dodatkowy wystrój i oświetlenie, bo ono odgrywa bardzo istotną rolę. "Grunwald" od artysty zakupił i udostępnił szkole anonimowy dobroczyńca. Dziennikarzom udało się do niego dotrzeć. - Proszę nie pisać o mnie per "biznesmen" czy "sponsor" - prosi mężczyzna w średnim wieku. - Jestem mieszkańcem gminy Gawłuszowice i byłym uczniem tej szkoły. Chcę pozostać anonimowy. Ale przyjdzie czas, kiedy być może się ujawnię. Komentarz Krystyny Seferynowicz, dyrektor Zespołu Szkolno-Gimnazjalnego w Gawłuszowicach: - Kiedy zobaczyłam tę płaskorzeźbę na zdjęciu, dech mi zaparło i byłam w szoku. Dziś to niesamowite dzieło jest w naszej szkole. Dzięki temu, oprócz walorów historycznych, będziemy mogli uczniom pokazać, co człowiek jest w stanie zrobić. Jeśli taką rzeźbę wykonał artysta-amator, to ja chciałabym zobaczyć pracę profesjonalisty z tzw. papierami. Paweł Galek