W związku z niewypłaceniem przez Narodowy Fundusz Zdrowia 7,3 mln zł tytułem nadwykonań,Szpital Powiatowy w Mielcu musiał ograniczyć liczbę pacjentów. Redukcje dotknęły już trzech oddziałów: zakaźnego, płucnego i neurochirurgii. I na tym nie koniec cięć. Sytuacja lecznicy jest tak fatalna, że nie może już liczyć nawet na kredyty! Załatwienie sprawy obiecała minister zdrowia Ewa Kopacz. Zapewniała też, że zmieni sposób - niesprawiedliwego dla Podkarpacia - rozdziału środków NFZ w województwach. "Nie chcą dawać nam już kredytów" Sceptycznie do tych deklaracji podchodzą jednak radni powiatowi PiS, twierdząc, że minister Kopacz obiecała to wszystko podczas kampanii wyborczej do europarlamentu. A sytuacja mieleckiej lecznicy z dnia na dzień jest coraz gorsza. Trwa ograniczenie działalności poszczególnych oddziałów. - Nie mamy innego wyjścia, bo nasze zobowiązania wymagalne to już ok. 7,8 mln zł, przy 7,3 mln. zł niezapłaconych świadczeń - mówi Leszek Kołacz, dyrektor szpitala. - Dostawcy, którzy dotąd nas kredytowali, teraz mówią stop. Kiedy nie płacimy terminowo, np. za sprzęt medyczny, nie mamy prawa do jego reklamacji - dodaje. Bezpardonowe uderzenie w pacjentów W szpitalu nieustannie trwa analiza sytuacji na oddziałach, które czekają na regulację najwyższych nadwykonań. Do tej pory zapadła decyzja o wyłączeniu 5 sal (10 pacjentów) na Oddziale Zakaźnym. O cztery łóżka zmniejszono Oddział Gruźlicy i Chorób Płuc. Cięcia dotknęły również neurochirurgię, gdzie znacznie wydłuży się kolejka oczekujących na zabiegi planowe. Oddział będzie jednak udzielał pomocy, ale w trybie nagłym. Tylko za ten rok NFZ zalega Oddziałowi Dziecięcemu 700 tys. zł. - Czy to nowy element polityki prorodzinnej w naszym kraju, limitowanie leczenia dzieci? - irytuje się Beata Piotrowska, ordynator pediatrii. - Gdybyśmy chcieli kierować się tylko i wyłącznie logiką, powinniśmy zamknąć ten oddział, ale na to zgodzić się nie mogę - zapewnia dyrektor Kołacz. To jakaś paranoja Jak nigdy dotąd, ramię w ramię z dyrektorem o pieniądze z NFZ walczą wszystkie związki zawodowe mieleckiego szpitala. Apelują do minister zdrowia, parlamentarzystów, a nawet... pacjentów. - Rozliczenie nadwykonań to warunek utrzymania płynności finansowej szpitala, zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom i nam pracownikom - akcentują. - Ludzie ciężko pracują, szpital jest chwalony m.in. przez panią minister Kopacz, a pieniędzy nie ma. - To jest jakaś paranoja - irytuje się Dorota Ciuba, przewodnicząca "Solidarności". - Na wypracowane, w pełni nam należne pieniądze, czekamy od grudnia ub.r. Potem była mowa o marcu, w końcu o przełomie maja i czerwca, ale wciąż nic, a scenariusz utraty płynności finansowej jest coraz bardziej realny. To wprost nie do uwierzenia! Paweł Galek LESZEK KOŁACZ, dyrektor Szpitala Powiatowego w Mielcu: - Pochwały parlamentarzystów i pani minister Kopacz, jaki to mamy wspaniały i prężny szpital, który zasługuje na szansę rozwoju, a przede wszystkim rozsądne i godne traktowanie przez NFZ, dały nam wszystkim jakąś nadzieję. Okazuje się, że chyba płonną. Denerwują się pacjenci, których nie możemy już rejestrować w poradniach. O przyszłość szpitala drży załoga, coraz poważniejsze obawy mam i ja. Robimy co w ludzkiej mocy, żeby skłonić NFZ do wypłaty należnych nam pieniędzy. Ale ich wciąż nie ma.