Wiadukt pieszy nad torami kolejowymi łączy ul. Lniarską z Pużaka w Krośnie. To skrót, z którego korzysta bardzo wiele osób, szczególnie przyjezdnych, bo w pobliżu jest dworzec PKP i PKS. W czwartkowy poranek (21.05) do szkoły szła tamtędy uczennica I klasy Technikum Handlowego w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 1 (popularnym "Szczepaniku"). Trafiła w dziurę, bo w wiadukcie brakowało całej deski. Dziewczyna wpadła głęboko - całą nogą aż po pachwinę. Na szczęście skończyło się tylko na otarciach. Ranę opatrzyła szkolna pielęgniarka. - Wielu uczniów naszej szkoły korzysta właśnie z tej kładki. Z ich relacji wiem, że "klekocze" w niej co druga deska mówi dyrektor szkoły Andrzej Gregorczyk. To nie jedyny wypadek, który miał miejsce na wiadukcie. Tego samego dnia, do tej samej dziury wpadła starsza mieszkanka Krosna. Obydwa przypadki zostały zgłoszone do krośnieńskiej straży miejskiej, która zabezpieczyła newralgiczne miejsce. Ekipa z KROeko uzupełniła już brakującą deskę. O kiepskim stanie kładki dziennikarze informowali już jesienią 2007 roku. Alarm w tej sprawie podnieśli wówczas zaniepokojeni mieszkańcy. Miasto, które jest właścicielem kładki rozważało jej remont, ale jak do tej pory nic się nie zmieniło. - Rok temu opracowaliśmy już kosztorys do przetargu na remont kładki. Będzie kapitalny, obejmie malowanie, wymianę skorodowanych części konstrukcji oraz desek. Być może zamiast nich będzie droższa konstrukcja ze specjalnych metalowych płyt. Jednak tak szeroki zakres prac to bardzo kosztowna inwestycja i odkładamy ją w czasie. Póki co będą dokonywane bieżące naprawy - informuje Ryszard Sokołowski, naczelnik Wydziału Drogownictwa Urzędu Miasta Krosna. Aneta Kut