- Najwięcej pszczół padło w pasiekach usytuowanych na terenach intensywnej gospodarki rolnej - powiedział Bartoń. Ubiegłoroczne powodzie zakłóciły normalną wegetację, a w konsekwencji w wielu pszczelich rodzinach nie nastąpiło naturalne odtworzenie. - Potem kolejne pszczoły wyginęły w trakcie długotrwałej zimy i uciążliwej wczesnej wiosny - wyjaśnił pszczelarz. Największe straty wystąpiły w powiatach: lubaczowskim, mieleckim i rzeszowskim. Bartoń przypomniał, że w ostatnim sezonie w regionie zanotowano najniższe zbiory miodu. - Średnio wynosiły one 7-8 kilogramów z jednego ula, natomiast w poprzednich latach było to na poziomie 16-20 kilogramów - zauważył prezes Bartoń. Jego zdaniem, najmniej szkód wystąpiło wśród rodzin pszczelich, których pasieki stoją w lasach. Obecnie na Podkarpaciu ok. 4 tys. pszczelarzy prowadzi ponad 75 tys. rodzin pszczelich. W południowo-wschodniej Polsce na jeden kilometr kwadratowy przypada 5 rodzin pszczelich; przeciętna krajowa wynosi 3,5 rodziny na jeden metr kwadratowy.