Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Specjaliści pracujący w szpitalu na etatach, ale dyżurujący za pośrednictwem zewnętrznej firmy zażądali 50 złotych wynagrodzenia za godzinę pracy. Wcześniej dostawali po 40 złotych. Taka umowa miała obowiązywać do końca roku. 50 złotych to mało i dużo - Według mojej wiedzy, w innych szpitalach stawki są wyższe 49 - 58 zł za godzinę - mówi Mariusz Lesiczka, szef związku zawodowego lekarzy w lubaczowskim szpitalu. - Że to niemoralne żądanie przy niskich zarobkach w regionie? Uważam, że niemoralne jest to, że emeryt dostaje 500 zł świadczenia, albo że pielęgniarka zarabia 1400 zł netto miesięcznie, a nie to, że lekarz za dyżur 24-godzinny bierze 1200 zł brutto. - 10 zł więcej za godzinę dyżuru to bardzo dużo - mówi Witold Gimlewicz, dyrektor SP ZOZ w Lubaczowie. Gdybym miał pieniądze, to w pierwszej chwili wywiązałbym się z obiecanych wcześniej pielęgniarkom podwyżek, 100 zł brutto miesięcznie w I transzy. Szpital tylko w tym półroczu zadłużył się już na 2 miliony złotych, jesteśmy w trakcie postępowania układowego z ZUS-em. Dlatego 8 lekarzom z interny, którzy nie wycofali żądań, wypowiedziałem umowy. Dyrektora popiera starosta Starosta, który odpowiada za zapewnienie opieki lekarskiej 40 tysiącom mieszkańców powiatu lubaczowskiego, popiera działania dyrektora. Uważa, że 1200 złotych za jeden dyżur to zdecydowanie za dużo i apeluje do lekarzy o rozsądek. Przyjdą inni lekarze? Dyrektor ogłosił konkurs dla lekarzy na ściśle określone leczenie. Szpital oferuje im mieszkania, dobre warunki pracy w nowoczesnej, oddanej niedawno do użytku placówce oraz zarobki przekraczające 6 tys. zł (z dyżurami). Termin składania ofert upływa 17 lipca. Dyrekcja zapewnia, że zamknięcie oddziału jest tylko chwilowe, a pacjenci w ciężkich przypadkach kardiologicznych będą przewożeni do Przemyśla, Rzeszowa, Zamościa i Tomaszowa dobrze wyposażoną karetką szpitalną. ANNA MORANIEC