Skok w bok to nie problem dla 48 procent mężczyzn w Polsce. Swoich partnerów zdradza też 42 procent kobiet. Co trzeci Polak idzie do łóżka z osobą poznaną w sieci. Od tych niechlubnych statystyk odcina się pozytywnie Podkarpacie. W tym regionie zdrada dotyczy tylko 10,6 proc. mieszkańców - to trzy razy mniej niż na zachodzie Polski. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez seksuologa prof. Zbigniewa Izdebskiego. Na tzw. "mapie zdrady" prym wiodą: Lubuskie, gdzie skok w bok dotyczy aż 33 proc. mieszkańców i Zachodnio-Pomorskie, gdzie zdradę ma na sumieniu 30 proc. mieszkańców. Niewielką liczbę problemów damsko-męskich potwierdzają podkarpaccy detektywi. - Z naszych obserwacji wynika, że jeśli chodzi o Podkarpacie wyniki tych badań nie są wyssane z palca. Nie mamy zbyt wielu spraw dotyczących zdrad małżeńskich, więc chyba rzeczywiście nie jest to problem dla mieszkańców naszego regionu - potwierdza Urszula z Biura Detektywistycznego InfoSekret w Rzeszowie. Jak można to tłumaczyć? Dlaczego to mieszkańcy Podkarpacia są najwierniejsi? Bo mają mocne oparcie w wierze? Święci? Niekoniecznie... - Te wyniki ujawniają nie tyle skalę samego zjawiska w poszczególnych województwach, ile deklaracje ich mieszkańców. W rzeczywistości więc Podkarpacie nie musi być tak "święte", jak się na podstawie tych deklaracji jawi. Niemniej nawet same deklaracje mówią wiele, bo jeśli ktoś swojej zdrady nie ujawnił, to zapewne uważa, że dopuścił się czegoś niewłaściwego. Wskazuje to na różnice w podejściu respondentów do tzw. skoków w bok, a więc na stosunek do tradycyjnych wartości, jak małżeństwo i wierność małżeńska, oraz - pośrednio - na styl życia mieszkańców poszczególnych regionów - zauważa celnie dr Leszek Baran, socjolog z rzeszowskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania. - Podkarpacie to zbiorowość ludzi wciąż mocno zakorzenionych we wspólnotach lokalnych, wiejskich, dla których małżeństwo, rodzina to wartości sytuowane wysoko i przez owe wspólnoty mocno strzeżone. Zbieżność z systemem wartości sugerowanym przez katolicyzm jest tu czymś naturalnym. Zło płynie z Zachodu? Czemu najgorzej, jeśli chodzi o wierność wypadło województwo lubuskie i zachodnio-pomorskie, a nie np. województwa najbogatsze? Czy może to być skutek bliskości do zachodniej granicy, gdzie nikt nie przejmuje się tradycyjnymi wartościami? - Im dalej na zachód, tym bardziej zindywidualizowane jest podejście do własnego życia (także do wiary), wynikające nie tylko z bliskości krajów Zachodu, lecz także z pochodzenia tamtejszej ludności. To nie są tubylcy z dziada pradziada, lecz przesiedleńcy, będący dla siebie przysłowiowym sterem - okrętem, wolni od presji i kontroli otoczenia, też zresztą swobodniej traktującego wspomniane wartości - mówi dr Leszek Baran. Jego zdaniem, nie można jednak wykluczyć, że w przypadku zachodnich województw bliskość Niemiec sprzyja pozamałżeńskim kontaktom seksualnym. - Wielu mieszkańców zachodnich województw pracuje i czasowo mieszka po niemieckiej stronie, ich partnerzy zaś zostają po stronie polskiej. W czasie tej rozłąki obie strony mogą szukać zaspokojenia swych potrzeb seksualnych u przygodnych partnerów. W regionach miejsko-wiejskich, a nie wiejsko-miejskich, jak Podkarpacie, anonimowość ludzi jest większa, a tym samym obawy, że "sprawa" wyjdzie na jaw, mniejsze. FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");