- Podczas pogrzebu nie odnotowano żadnych incydentów - powiedział rzecznik prasowy KWP w Rzeszowie, podinspektor Wiesław Dybaś. Rano mszę żałobną odprawiono w kościele na Osiedlu Lotników w Mielcu. Potem żałobnicy autokarami i samochodami udali się na cmentarz w pobliskiej Borowej, gdzie 25-latek został pochowany w rodzinnym grobie. Na pogrzeb przyszło około 150 kibiców Stali Mielec i kilkudziesięciu innych klubów. W Mielcu i na cmentarzu w Borowej byli m.in. kibice: Widzewa Łódź, Resovii Rzeszów i Zagłębia Sosnowiec. Do tragicznego wypadku doszło w sobotę. Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Mielcu otrzymał informację, że główną ulicą miasta jedzie motocyklista z bardzo dużą prędkością. Dyżurny wydał jednemu z patroli ruchu drogowego dyspozycję zatrzymania pojazdu. Motocyklista nie zareagował jednak na polecenia policji i z ogromną prędkością pojechał dalej. Wtedy dyżurny wydał dyspozycję zatrzymania motocyklisty przez policjantów w radiowozach, konwojujących autobusy z wracającymi z Tarnobrzega do Mielca kibicami. Gdy motocyklista zobaczył radiowozy, zaczął hamować, ale nie zdołał opanować swojej hondy. Kilkadziesiąt metrów przed kolumną przewrócił się i poleciał w samochody zbliżające się z naprzeciwka. Mężczyzna wpadł pod autobus, a jego honda odbita od autokaru uderzyła w tylny błotnik radiowozu. Ciężko ranny 25-latek zmarł w szpitalu. Pseudokibice zarzucali policji, że jest winna śmierci młodego motocyklisty. W zamieszkach udział wzięło ok. 500 osób. Ponad 200 policjantów przez 6 godzin w nocy z niedzieli na poniedziałek przywracało porządek. Starcia pseudokibiców z policją w różnych częściach miasta trwały do godz. 2 w nocy. Bezpośrednio po zajściach zatrzymano 60. W wyniku zamieszek 6 policjantów ma urazy, uszkodzonych zostało 8 radiowozów.