Było 20 min. po godz. 23 , kiedy do komendy w Mielcu zgłosiła się mieszkanka Mielca. Zdenerwowana prosiła o pomoc. Mówiła, że syn wyszedł z domu kwadrans po godz. 17 do domu kultury, na zajęcia rytmiki. Dotąd nie powrócił ani nie zadzwonił. - Policjanci pełniący służbę tej nocy podjęli poszukiwania. Okazało się, że zajęcia, w których miał uczestniczyć 12-latek, w ogóle się nie odbyły. Postanowili sprawdzić, czy nie był widziany gdzieś w pobliżu. Jak ustalili, chłopiec, którego rysopis odpowiadał zaginionemu, wchodził do jednego ze sklepów. Przejrzeli zapis sklepowego monitoringu i znaleźli na to potwierdzenie, przed godz. 21 chłopiec był w markecie wraz z kolegami. Pół godziny po północy zapukali do drzwi mieszkania w bloku przy ul. Konopnickiej - mówi nadkom. Mariusz Skiba, rzecznik podkarpackiej policji. 12-latek znajdował w tym mieszkaniu. Chciał tam spędzić noc. Na to zgodzili się rodzice jego kolegi. Prosząc ich o to zapewnił, że jego mama zgodziła się na nocowanie poza domem. Policjanci przewieźli chłopca do komendy, skąd kilka minut przed godz. 2 odebrała go matka.