Fruwające reklamówki, papiery, walające się butelki i inne odpady - taki obraz wielu części miasta odsłoniła odchodząca zima. Większość została już posprzątana, ale wciąż istnieją miejsca, gdzie mieszkańcy urządzili sobie dzikie wysypiska. Podrzucanie śmieci obok kontenerów czy pojemników na segregowane odpady to również częste zjawisko. Miasto sprzątali krośnieńscy gimnazjaliści. W ramach organizowanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych Dnia Ziemi, wyposażeni w rękawice i worki wyruszyli sprzątać zaśmiecone zakamarki naszego miasta, m.in. użytek ekologiczny w Suchodole, brzegi Lubatówki i Wisłoka. Jednorazowa akcja nie pomoże jednak w rozwiązaniu śmieciowego problemu. Dlatego straż miejska i służby zajmujące się wywozem odpadów rozpoczęły jeszcze inne działania. Identyfikują śmieci, wprowadzają monitoring. O pomoc w ukaraniu sprawców proszą też mieszkańców, bo przez tych, którzy nie mają własnych pojemników i wyrzucają śmieci byle gdzie, wszyscy płacimy więcej. Na czym polega identyfikacja śmieci? Najpierw powstaje dokumentacja fotograficzna zaśmieconych miejsc, a potem odpady, które znalazły się na dzikich wysypiskach, w workach podrzuconych do miejskich koszy lub obok kontenerów, są przeszukiwane. - Często znajdują się w nich koperty z adresami, dokumenty, rachunki, na podstawie których można zidentyfikować sprawców - mówi Tomasz Wajdowicz, komendant straży miejskiej w Krośnie. W ten sposób udało się już odnaleźć co najmniej kilku sprawców zaśmiecania miasta. Największą firmą zajmującą się odbiorem odpadów w mieście jest Centrum Usług Komunalnych "KROeko". To samodzielna spółka, która powstała w wyniku przekształcenia Oddziału Usług Komunalnych MPGK Krosno. Problem z podrzucaniem śmieci czy umieszczaniu obok pojemników jest na tyle duży, że KROeko wraz z miastem rozpoczyna budowę monitoringu wizyjnego, który będzie śledził to, co dzieje się w pobliżu śmietników. - Wykorzystamy do tego sieć szerokopasmową. Mamy w mieście ok. 100 punktów na odpady segregowane, tzw. gniazd, łącznie jest to 175 pojemników. Docelowo monitoringiem chcemy objąć 50 punktów, z którymi jest największy problem - zapowiada Zygmunt Potopianek, prezes zarządu KROeko. Zachęca mieszkańców do kontroli społecznej i dbania o swoje otoczenie, chociażby to najbliższe. Wtedy śmieci będą nas kosztowały mniej. - Nie można przyjąć tezy, że są odpowiednie służby, to niech sprzątają. W tych służbach pracują ludzie, którym trzeba dać wynagrodzenie. Wszyscy ponosimy koszty - przekonuje. Za posprzątanie terenu wokół gniazda, nawet dzikiego wysypiska, również zapłacą mieszkańcy. - Jesteśmy spółką komercyjną. Sumę tego co wywozimy, dzielimy na obywateli - tłumaczy. - Dlatego tylko wspólna akcja może pomóc. Dzwońmy, informujmy o osobach, które podrzucają śmieci. Będziemy to przekazywać straży miejskiej i policji, która jest już na to wyczulona. Będziemy reagować - zachęca Zygmunt Potopianek. Za zaśmiecanie miasta grożą kary finansowe. - Tylko za rzucenie papierka, niedopałka papierosa grozi mandat w wysokości 50 zł. Natomiast za wyzbywanie się śmieci w sposób niezgodny z prawem - nawet do 500 zł. Za brak kosza przy domu i brak umowy z podmiotem uprawnionym do odbierania śmieci - 100 zł - informuje komendant straży miejskiej. - Sprawa może się też skończyć w sądzie grodzkim - dodaje. KROeko śledzi rozwiązania problemu śmieci w innych miastach. Pracuje też nad swoim wizerunkiem. - Musimy zacząć od siebie: mieć schludnie ubranych pracowników, czyste samochody i ładne pojemniki. Jeżeli u nas będzie estetycznie, sprowokujemy mieszkańców do utrzymywania czystości - twierdzi prezes. Wiąże się z tym pomysł, który zdał egzamin już w innych miastach. - Likwiduje się mało estetyczne pojemniki, nawet gniazda na segregowane odpady, które są na uboczu, często w sąsiedztwie krzewów. Jeśli są krzewy, to można tam dorzucić worek - w ten sposób myślą ludzie. Pojemniki pojawiają się w widocznych miejscach, na przykład na skwerach. Ludzie będą się kontrolować, nikt nie podrzuci worka. Muszą być tylko nowe, ładne, wkomponowane w otoczenie pojemniki - tłumaczy prezes KROeko. Takie rozwiązanie ma szanse być wprowadzone w Krośnie. Tym bardziej, że na tego typu działania możliwe jest uzyskanie dofinansowania. Aneta Kut