Po badaniach i usłyszeniu decyzji lekarza o konieczności poddania się detoksykacji, pijany pacjent... uciekł z oddziału ratunkowego. Teoretycznie już pięć promili alkoholu we krwi może skutkować zatruciem organizmu i śmiercią. Maciej A. jest klasycznym przykładem wyjątku od reguły. Przeżył mimo przekroczenia tej granicy, a po drodze wprowadził jeszcze w zakłopotanie personel leczący ze szpitala przy ul. Monte Cassino i policję. Tylko szukali Kulisy tego zdarzenia okryte są, nie wiadomo z jakiej przyczyny, tajemnicą. Franciszek Taciuch, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu, potwierdził nam w piątek, że zdarzenie takie miało miejsce. - Nie wiemy skąd i na czyją prośbę ten pan został przewieziony do lecznicy. Policjanci nie badali go na zawartość alkoholu. Rola funkcjonariuszy ograniczyła się do odnalezienia, na prośbę lekarza z oddziału ratunkowego, zbiegłego ze szpitala pacjenta - podkreśla Taciuch. Ściśle tajne Katarzyna Południak, odpowiadająca w tej lecznicy za kontakty z dziennikarzami, była wyjątkowo małomówna, gdy spytaliśmy ją o szczegóły zdarzenia. Nie chciała potwierdzić wyniku badania ani podać okoliczności towarzyszących oddaleniu się z oddziału ratunkowego pijanego mężczyzny. - Pani rzecznik praw pacjenta z naszego szpitala kategorycznie zabroniła mi udzielać informacji w tej sprawie - tłumaczyła swą tajemniczość Południak. Na koniec poradziła, by o szczegóły spytać policję, bo ''ona przywiozła Macieja A. do szpitala po stwierdzeniu, że mocno nadużył alkoholu''. Postraszył nożem Według nieoficjalnych informacji, jakie uzyskaliśmy z różnych źródeł, karetkę pogotowia do Macieja A. wezwała jego żona. W szpitalu zrobiono mu badania, również na zawartość alkoholu we krwi. Gdy okazało się, że jest to aż sześć promili, lekarz zdecydował o pozostawieniu mężczyzny na leczenie. Miejski Ośrodek Zwalczania Uzależnień (zwany potocznie izbą wytrzeźwień) nie przyjmuje bowiem osób, u których stężenie alkoholu przekracza cztery promile. Maciej A. wyciągnął wtedy nóż, dając personelowi do zrozumienia, że dobrowolnie odtruć się nie zamierza, po czym opuścił szpital. Lekarz poprosił wówczas policję o pomoc w odszukaniu zbiega dla jego własnego bezpieczeństwa. Dyżurny KMP skierował w rejon lecznicy dwa radiowozy. Po półgodzinnym poszukiwaniu, uciekiniera znaleziono na przystanku autobusowym i przekazano do oddziału ratunkowego. W piątek Maciej A. leżał na jednym z oddziałów tego szpitala. Czuł się już dobrze. Wiesław Wojcieszonek