- Obecny zarząd województwa nie jest w stanie dalej rządzić Podkarpaciem. Ponosi on również polityczną i moralną odpowiedzialność za ostatnią aferę korupcyjną w urzędzie marszałkowskim, dlatego powinien odejść - uważają lokalni politycy Platformy Obywatelskiej. Zapowiadają, że na kwietniowej sesji sejmiku zagłosują przeciwko absolutorium dla władz województwa, co będzie równoznaczne z wnioskiem o ich odwołanie. - Zastanawiające jest, że działacze PiS, zawsze głośno mówiący o walce z korupcją, w przypadku takiego wydarzenia w urzędzie marszałkowskim nie wyrażają stanowiska, nie potępiają afery. Dziwne, że CBA, które tak chętnie prowadzi postępowania przeciwko członkom innych partii, w tym przypadku tematem się nie zajmuje - mówiła poseł Elżbieta Łukacijewska. Wtórowali jej radni PO w sejmiku wojewódzkim. - Widać, że w urzędzie zatrudniono wiele osób z małym doświadczeniem, bez odpowiednich kompetencji. Świadczy o tym chociażby fakt, że nasze województwo jest na ostatnim miejscu pod względem pozyskiwania funduszy unijnych - dodawała radna Teresa Kubas-Hul. Wtórował jej radny Jerzy Borcz: - Konkursy na stanowiska w urzędzie to dęta parodia. Młodzi ludzie starający się o pracę widzą na tym przykładzie, że od kompetencji ważniejsze są układy. Do trzech razy sztuka? Radni opozycji już dwukrotnie starali się, bezskutecznie, odwołać zarząd. Teraz jednak wydaje się, że nie są bez szans. Po aresztowaniu pod zarzutem korupcji dwójki urzędników, na władze województwa gromy sypią się niemal z każdej strony, nawet części radnych z klubu PiS. Do odwołania zarządu potrzeba 20 głosów. Opozycja ma ich 15, ale część radnych dotychczas popierających zarząd uważa, że powinien on zostać zrekonstruowany. Szymon Jakubowski