Pytający to najczęściej zagubieni w dzisiejszych realiach nastolatkowie i - niestety - bardzo często otrzymują odpowiedź. Autorzy takich ''przepisów'' wysyłają nie tylko instrukcję na skuteczne odebranie sobie życia. Czasami nawet dołączają truciznę. Są nieszczęśliwi, nie widzą sensu w swoim życiu, nie potrafią poradzić sobie ze swoimi problemami. Uważają, że jedynym rozwiązaniem jest śmierć. Im szybciej, tym lepiej. ''Pomocy'' szukają w internecie. Na apele samobójców bardzo często odpowiadają ludzie, którzy rzeczywiście chcą im pomóc... w odebraniu sobie życia. Zamówienie na arszenik Szesnastoletnia dziewczyna nie radziła sobie ze swoimi problemami. W końcu uznała, że jedynym sposobem na ich rozwiązanie jest samobójstwo. O swoich zamiarach napisała na internetowym forum. Jej wpis przeczytał 21-letni mężczyzna, student biologii. Uznał, że ją rozumie i zaoferował swoją ''pomoc''. Wcale nie odwodził jej jednak od samobójczych myśli, nie próbował też przekonywać, że śmierć wcale nie jest rozwiązaniem. Wręcz przeciwnie, doradzał, jak może to zrobić najlepiej oraz która metoda odebrania sobie życia jest najskuteczniejsza. W końcu mężczyzna, który nazwał siebie ''przyjacielem'' nastolatki, zaoferował dziewczynie dostarczenie jej trucizny - arszeniku. Wszystko po to, żeby mogła zabić się szybko i bezboleśnie. W przypadku tej szesnastolatki na czas zareagowali rodzice, którzy zawiadomili policję. A jej ''doradca'' trafił do więzienia. Jednak nie wiadomo czy wcześniej nie pomógł w ten sposób komuś innemu. Samotni i nieszczęśliwi - Osoby, które dręczą myśli samobójcze, to najczęściej samotni, nieszczęśliwi ludzie, którzy nie widzą sensu w życiu. Niektórzy, zwłaszcza młodzi, próbują o tym mówić, czasami właśnie w internecie - mówi Katarzyna Górka, psycholog z Rzeszowa. Internetowe fora dyskusyjne dają pełną anonimowość. I właśnie dlatego osoby ze skłonnościami samobójczymi tak często na nich się wypowiadają. Piszą o swoich problemach, uczuciach i lękach. Jedni chcą tylko wyrazić to, co czują, inni chcą poznać ludzi, z którymi mogliby porozmawiać. Są też tacy, którzy szukają w sieci sposobu na samobójstwo. I jakby w odpowiedzi na ich potrzeby powstają strony internetowe, na których mogą bez trudu odszukać cały wachlarz sposobów zabicia się. I choć te witryny co pewien czas są likwidowane przez policję, to jednak niektórym uda się skorzystać z takiego ''poradnika''. Życie jest bez sensu... Prawo mówi wyraźnie: rozmowy i wymiana opinii na internetowych forach o samobójczej śmierci nie naruszają przepisów. Jednak w momencie, gdy ktoś namawia do odebrania sobie życia albo proponuje sposób, w jaki można to zrobić, trzeba już mówić o przestępstwie. I choć trudno jest określić motywy działania takich ''doradców'', to pewne jest, że w perfidny sposób wykorzystują ich zły stan psychiczny, depresje i momenty załamania. Wpisy takie, jak 22-letniego Pawła, mówią same za siebie: ''Po co mam żyć? Nie mam dziewczyny, mam mnóstwo kompleksów, jestem brzydki, brakuje mi pewności siebie. Dlatego coraz częściej myślę o samobójstwie''. Sznur, tabletki, skok z wysokości Autorzy stron z poradami, jak popełnić samobójstwo, kierują je właśnie do takich osób, jak Paweł. Perfidnie reklamują różne sposoby odbierania sobie życia, omawiają ich zalety i wady, opisują krok po kroku, jak wygląda zabijanie się według wybranego wzoru. Ten przerażający instruktaż zawiera nawet ''porady'' w rodzaju, jaki wybrać sznur i jakie krzesło. Autor przewiduje też różne okoliczności, aby samobójca uniknął ewentualnego odratowania. ''Poradnik'' dla mających zamiar rzucić się w przepaść dotyczą zaś odpowiedniego wyboru miejsca i otoczenia, żeby nie wylądować np. na drzewie. Te szokujące informacje uzupełniają wypowiedzi ''doradców'', którzy np. nie polecają połykania leków, bo twierdzą, że taka śmierć jest... nieprzyjemna. Najbardziej jednak przeraża fakt, jak ogromnym zainteresowaniem cieszą się takie strony. Liczba odwiedzin świadczy zaś tylko o tym, że mimo ewidentnego braku legalności, chętnych do zapoznanie się z tymi rewelacjami przybywa. - A przecież tych stron nie tworzą samobójcy, którzy wypróbowali te sposoby, bo jest to po prostu niemożliwe - podkreśla Katarzyna Górka. - Takie rzeczy piszą osoby aspołeczne i na tyle zaburzone psychicznie, że same też potrzebują pomocy. Chcę taki przepis Kiedy kilka miesięcy temu pewien internauta znalazł w sieci taką stronę i napisał o tym na swoim blogu, rozpętała się prawdziwa burza. Ale bynajmniej nie zapanował ton oburzenia. Został bowiem zarzucony prośbami o... podanie adresu tej strony. ''Jeśli nie chcesz mi człowieku pomóc, to może ktoś inny ma dobry pomysł na lekką śmierć, bo mam już dosyć wieszania się, brania prochów itd. Nie mam też dostępu do żadnych prochów, a nie chcę znowu podcinać żył. To nie jest to miłe uczucie, jak wypłynie za dużo krwi. Człowiek czuje się wtedy tragicznie'' - tak pisał jeden z użytkowników bloga. Ktoś inny błagał: ''Prześlij mi to!!! Już nie mam sił, jestem taki słaby, już nikt i nic mi nie pomoże...'' Dramatyczne wołanie o pomoc Jak podkreślają psycholodzy, bardzo często osoby, które proszą o poradę, jak odebrać sobie życie, wcale nie pragną śmierci. W ten sposób wołają tylko o pomoc, zainteresowanie. - Próbują zwrócić na siebie uwagę otoczenia. Można im pomóc, ale pod warunkiem, że one same będą tego chciały. Rozmowa z nimi, wytłumaczenie, że życie jest cenne, mogą okazać się skuteczne - dodaje Katarzyna Górka. aolech@pressmedia.com.pl ANNA OLECH