W galerii wystawienniczej rudnickiego Centrum Wikliniarstwa od 8 października czynna jest wystawa Ireneusza Załuskiego. Ekspozycja zawiera kilka udanych cykli tematycznych, m.in. kwiatów, aktów kobiecych oraz serię pejzaży. Na obrazach rozpoznano widoki Puław, Kazimierza Dolnego, a także... Rudnika nad Sanem. Do tej ostatniej miejscowości artysta przyjeżdżał na zaproszenie Józefa Sztaby, swojego kolegi ze studiów. Ireneusz Załuski urodził się 1935 roku Zamościu. W rodzinnym mieście uczył się też w Liceum Sztuk Plastycznych. Jednak po ukończeniu studiów w Instytucie Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie, przeniósł się do Puław. Tam od wielu lat doskonali swój warsztat plastyczny. Tworzy głównie obrazy olejne. Ale zajmuje się również rysunkiem, rzeźbą, ceramiką oraz fotografią. Jego malarstwo to realny świat, dlatego artysta pozostaje w kręgu realizmu. Do tej pory miał dwie wystawy indywidualne w Puławach i Chełmie. Za to w wystawach zbiorowych artysta bierze udział już od 1977 roku. Był wielokrotnie pokazywany na prezentacjach prac twórców nauczycieli w Warszawie, Lublinie, Puławach i Zamościu. Podczas otwarcia wystawy w Rudniku nad Sanem publiczności najbardziej podobały się pejzaże. - Nie potrafię powiedzieć, który z obrazów jest najbardziej wartościowy artystyczne, ale mnie najbardziej urzekają martwe natury, a zwłaszcza bukiety kwiatów. Ten motyw przemawia do mnie. To obrazy, które chętnie widziałabym na ścianie mojego domu - mówi Kazimiera Kołodziej, działaczka rudnickiego klubu seniora. Wystawa Ireneusza Załuskiego w Centrum Wikliniarstwa czynna będzie do końca października. Ekspozycja dostępna jest prócz poniedziałków i wtorków w godzinach od 14 do 18. Wstęp bezpłatny. Janusz Ogiński