Straż powiadomili zatroskani mieszkańcy miasta. Jak się okazało, dzieci przebywały "pod opieką" mężczyzny narodowości rumuńskiej, który obserwował je z pobliskiej ławki. Po upewnieniu się, że dzieciom nie dzieje się krzywda, strażnicy poinformowali Rumuna o placówkach, w których on i dzieci mogą otrzymać pomoc. - Mężczyzna i dzieci przebywają w Polsce legalnie i mogą zwracać się o pomoc materialną do placówek i instytucji świadczących taką pomoc. W sprawie żebractwa dzieci nie możemy nic zrobić - mówi Jan Geneja komendant Straży Miejskiej w Przemyślu. - Żebractwo nie stanowi bowiem samo w sobie przestępstwa - dodaje. W praktyce podczas takiej interwencji funkcjonariusz poleca opuścić miejsce, informując gdzie można uzyskać pomoc. Karalne jest tzw. żebractwo oszukańcze, polegające na proszeniu o jałmużną mając środki na utrzymanie, bądź będąc zdolnym do pracy. Trudno jest jednak udowodnić komuś, że może pracować. - Te dzieci żebrzą dla rodziców, to cała "mafia" - mówi przemyślanka w średnim wieku. - Rumuńskich chłopców i kobietę można spotkać w Rynku, na Kamiennym Moście i innych uczęszczanych miejscach w mieście. - Rodzice tych dzieci po prostu zmuszają je do żebrania - opowiada. Problem z żebractwem nasilił się w chwili przystąpienia Rumunii do Unii Europejskiej, ponieważ wcześniej mieli ograniczone możliwości wjazdu do Polski. Teraz do przekroczenia granicy potrzebny jest tylko dowód osobisty., co jest to dla nich dużym ułatwieniem, z którego bez ograniczenia korzystają. Ewa Faber FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");