"Na przejściu Krakowiec - Korczowa (woj. podkarpackie i okręg lwowski) po polskiej stronie kierowcy stoją w kolejce około godziny. Po ukraińskiej 48 i więcej. Chyba, że zapłacą gangsterom. Ci żądają 500 zł od auta. Przemytnicy, którzy przekraczają granice kilka razy na dobę, płacą ryczałtem - od 30 do 100 dol. - informuje "Gazeta Wyborcza". "Dajesz i nic cię nie obchodzi. Straży się nie bój, oni są u nas na pensji" - mówi osiłek z czerwonego audi, Polak. Zgadzamy się na 300 zł. Gangster sadowi się na miejscu kierowcy. Rusza z piskiem i dzwoni z komórki do ukraińskiego strażnika: "Wynocha z drogi! Mijamy pędem stojące w kilometrowej kolejce auta tych, co nie zapłacili. Strażnik otwiera bramę, kłania się nisko. Za szlabanem hamujemy i płacimy bandycie na oczach ukraińskich pograniczników" - relacjonuje dziennikarz gazety. "Nazajutrz informujemy o wszystkim polską straż graniczną , konsulat we Lwowie i ambasadę Ukrainy. Okazuje się, że wszyscy wiedzą co się dzieje na przejściu w Krakowcu. Wiedzą, ale nic nie robią.