Właśnie rozpisany został przetarg na sześć luksusowych limuzyn, z których każda warta jest znacznie ponad 100 tys. złotych. Urzędnicy podlegającej Ministerstwu Gospodarki agencji byle czym jeździć w delegacje nie mogą, więc wymagania stawiane dostawcom są bardzo wysokie i spełniane w zasadzie tylko przez producentów aut z najwyższej półki. Muszą one być w pełni skomputeryzowane, wyposażone w liczne dodatkowe kosztowne gadżety, takie jak chociażby czujniki deszczu, tempomaty (pozwalające na ustawienie w samochodzie stałej prędkości, autoalarmy monitorujące również wnętrze auta, podgrzewane lusterka czy też czujniki przechyłu. Bo im się należy Na razie auta będą w trzyletnim leasingu z tym, że jednak w umowie będzie zawarta gwarancja wykupu po tym okresie trzech aut. Już teraz wiadomo, że w grę wchodzą w zasadzie tylko takie samochody jak audi A6, saab czy opel vectra. W dodatku leasingodawca ma obowiązek w przypadku braku w aucie paliwa... dostarczyć je w każde żądane miejsce w kraju. Urzędnicy twierdzą, że tak "wypasione" auta im się należą i już. W końcu byle czym w delegacje jeździć nie będą. Zastąpią kilka wycofywanych z użytku, chociaż wciąż będących w doskonałym stanie, innych aut, takich jak np. volkswageny jetta czy luksusowa limuzyna skoda superb. Tak ma wyglądać oszczędne państwo? Podkarpacki poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Tomasz Kamiński uważa, że tego typu zakupy zaprzeczają rządowym deklaracjom o tanim i oszczędnym państwie. - To jest patologiczne zachowanie. Miało być taniej, a tak nie jest. Chcieli lepiej, a wyszło jak zawsze. Czyżby czujniki deszczu czy inne bajery miały przyczynić się do lepszej pracy urzędników rządowej agencji? - ironizuje poseł Tomasz Kamiński, stanowczo dodając, że takie zakupy powinny być zabronione. Z kolei poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Mieczysław Kasprzak przyznaje, że chociaż urzędy muszą mieć transport samochodowy, to jednak przy kupnie aut należy kierować się zdrowym rozsądkiem i umiarem. - Wszystko, co wiąże się wydawaniem publicznych pieniędzy, wzbudza jednocześnie duże emocje społeczne. Dlatego urzędnicy powinni się z tym liczyć i nie przesadzać z luksusami, które nie mają wpływu na ich pracę - mówi poseł Mieczysław Kasprzak. SZYMON JAKUBOWSKI