Przesyłki, które gromadził od kilku lat, nigdy nie dotarły do adresatów. - W mieszkaniu doręczyciela, który obsługiwał między innymi Grodzisko, Różankę i Wiśniową znaleźliśmy stosy różnego rodzaju korespondencji. Gromadził ją od kilku lat. Większość przesyłek trzymał w reklamówkach, a część nawet w lodówce. Był zaskoczony, gdy odkryliśmy jego proceder - opowiada mł. asp. Piotr Papuga, kierownik Posterunku Policji w Wiśniowej. Pogłoski o tym, że samotny kawaler pracujący jako listonosz zabierał część korespondencji, krążyły od jakiegoś czasu. Sprawa wyszła na jaw, gdy mieszkaniec jednej z miejscowości, które obsługiwał doręczyciel, poskarżył się policji. Wpadł,bo zabrał pieniądze - Ufałem naszemu listonoszowi. Od dłuższego czasu dawałem mu nawet pieniądze na opłacenie abonamentu TV. Aż przyszło pismo, że mam zaległości. Myślałem, że to jakaś pomyłka, dopóki nie dowiedziałem się, że pieniądze nigdy nie trafiły do odbiorcy. Wtedy sprawę zgłosiłem dzielnicowemu - opowiada pokrzywdzony, który prosił o anonimowość. Amator cudzych listów usłyszy najprawdopodobniej kilka zarzutów. Po złożeniu obszernych zeznań został zwolniony do domu. - Dopóki nie ukaże się komunikat prasowy, nie możemy udzielić żadnych szczegółów na temat toczącego się postępowania - zastrzega nadkom. Witold Lewczak z Komendy Powiatowej w Strzyżowie, gdzie prowadzona jest sprawa. Do sprawy nieuczciwego listonosza powrócimy. URSZULA PASIECZNA