Lekarze z pogotowia ratunkowego tarnobrzeskiego szpitala nie pierwszy raz buntują się przeciwko usuwaniu kleszczy. Ubiegłego lata medycy zdecydowali się nawet na wywieszenie ogłoszenia o nieprzyjmowaniu pacjentów pogryzionych przez kleszcze. Bogdan Krzewski ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (SOR), wyjaśniał wówczas, że kleszcze to zbyt banalna sprawa, by jechać z nią na pogotowie. Kolejki z kleszczami Latem liczba pacjentów z kleszczami rośnie lawinowo. Ludzie chętnie spacerują po lasach, po powrocie do domu odnajdują wbite pamiątki z wojaży i nawet nie próbują usunąć ich sami, tylko jadą na pogotowie. Zdarzało się, że podczas jednego dyżuru lekarze dyżurujący po to, by ratować ludzi, zajmowali się kilkunastoma "ofiarami" kleszczy. - Jest to zabieg higieniczny, który można porównać do czyszczenia głowy z insektów. Są poważniejsze schorzenia, którymi powinniśmy się zajmować - usłyszeliśmy od pracownika SOR. Rodzice chłopca, któremu kilka dni temu lekarz odmówił pomocy, złożyli skargę na medyka do dyrekcji szpitala. - Skargę pacjenta analizuje dział prawny szpitala. Od lekarza oczekujemy pisemnych wyjaśnień. Potem podejmiemy decyzję o postępowaniu dyscyplinarnym - mówi Wojciech Wąsik, zastępca dyrektora szpitala. - Usunięcie kleszcza jest czynnością medyczną. Kwalifikuje się ją jako usunięcie ciała obcego ze skóry: - Naszym zdaniem, lekarz nie miał powodu, żeby odmówić udzielenia pomocy. Powinien zabieg wykonać. Ostatecznie kleszcz został usunięty na oddziale chirurgii dziecięcej. Szybko i energicznie Usuwanie kleszczy z ciała nie jest zabiegiem trudnym, wymaga jednak pewnej wiedzy. Najlepiej robić to przy pomocy pęsety, ująć kleszcza bezpośrednio przy skórze i delikatnie, ale zdecydowanym ruchem wyciągnąć lub wykręcić ze skóry. Należy uważać, aby podczas usuwania nie uszkodzić kleszcza tak, aby w naszej skórze nie pozostała jego główka. MAŁGORZATA ROKOSZEWSKA