Prezentowane na wystawie kufle pochodzą w głównej mierze z końca XIX i początku XX wieku. Naczynia są własnością dwóch rzeszowskich kolekcjonerów - Marka Rzeźnikiewicza i Zdzisława Bisza. W baranowskim przyziemiu zamkowym nie znalazły się przypadkiem. - Tę część naszego muzeum nazwaliśmy "Skarbami ziemi". Jest to miejsce, gdzie staramy się prezentować przedmioty, które kojarzą się z ziemią, są jakby z niej, czy przez nią, wytwarzane. Do tej pory w tej części prezentowane były lampy naftowe czy gliniane kafle. Tym razem przyszedł czas na kufle - wyjaśnia Adam Zwolak, dyrektor muzeum zamku w Baranowie Sandomierskim. Alkohol człowiekowi towarzyszy od dawien dawana jako lekarstwo, środek dezynfekujący, a w końcu przysmak. W Polsce najstarsze źródła mówią nam o produkcji piwa, później miodu i wódki. - Picie alkoholu stało się elementem kulturowym, obrosłym w różne zwyczaje i obyczaje. W XVIII wieku gospodarz po pierwszym daniu pił wino w małym kieliszku, z czasem do kolejnych toastów używał większych. Na każdą przemowę czy okazję przeznaczony był inny kielich, puchar lub kufel, używany stosowanie do rangi toastu i pozycji społecznej gości - opowiada dyrektor. W kuflach piło się piwo. Pierwsze wykonywane były z drewna, gliny, a później również z kamionki. Zdobienia kufli odnosiły się do motywów narodowych, historycznych czy wojskowych, ale także obyczajowych - z codziennego życia. W XIX wieku powoli zaczęto odchodzić od klasycznych kształtów walca. Naczynia zaczęły przybierać kształt pantofli czy nawet... wydekoltowanych torsów kobiet. - Warto wspomnieć o tym, iż kiedyś kufle były bardzo ważnym elementem dla żołnierzy, którzy kończyli wojsko. Dziś wykonują oni chusty, przed laty symbolem przejścia do rezerwy był właśnie kufel, na którego dnie, gdy patrzyło się pod światło można było zobaczyć rysunek nagiej kobiety bądź jakiejś sytuacji rodzajowej z życia - dodaje Adam Zwolak. - Charakterystyce było to, że tylko i wyłącznie jeden wojak mógł z niego pić. Jeśli żołnierz trafiał po wojsku do miejscowości, z której się wywodził, to miał w konkretnej karczmie miejsce na półce, gdzie ten kufel stał. W przypadku jego śmierci naczynie nie mogło być przez nikogo innego wykorzystywane. A żeby temu zapobiec, wybijano w nim dno. Sabina Olszewska