O sprawie napadu na 24-latka obok hipermarketu Tesco w Stalowej Woli pisano już kilkakrotnie. Do tragedii doszło we wrześniu 2007 roku. 24-letni Marcin N. zmarł w wyniku pobicia. Zatrzymani w tej sprawie zostali dwaj mężczyźni. Obaj bili, żaden nie zabił W pierwszym procesie obaj skazani zostali za pobicie za skutkiem śmiertelnym na karę 8 lat pozbawienia wolności. Od wyroku odwołali się obrońcy i sprawa trafiła do sądu drugiej instancji. Sędzia Sądu Okręgowego dopatrzył się uchybień proceduralnych i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Chodzi o opinię biegłego, który nie jest w stanie wskazać, który cios okazał się dla Marcina śmiertelny: czy już pierwsze uderzenie w głowę, czy może kolejne kopnięcia zadawane obutą stopą. Krwotok zalał mózg - Zarówno olbrzymi wstrząs od kopnięć czy uderzenia głową o twarde podłoże, ale już też silne uderzenie pięścią w twarz może spowodować przesunięcie się mózgu wewnątrz czaszki - mówił podczas rozprawy biegły Stanisław Łagowski. - Te obrażenia mogą z kolei spowodować zerwanie naczyń krwionośnych i wysięk krwi do mózgu. W takim przypadku śmierć może nastąpić ze znacznym opóźnieniem. Powodem śmierci Marcina był wysięk krwi do mózgu, nie sposób wskazać, którego z ciosów był on następstwem - stwierdza, broniąc swojej opinii biegły. Sprawiedliwy wyrok Ustalenie, który z ciosów zakończył życie młodego człowieka, jest o tyle istotne, że Sąd mógłby w związku z nim zmienić kwalifikację czynu zarzucanego oskarżonym. Jeden z nich mógłby odpowiadać nie jak za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, ale zabójstwo. Małgorzata Rokoszewska