14 grudnia 2006 roku, na oddział położniczo - ginekologiczny tarnobrzeskiego Szpitala Wojewódzkiego została przyjęta 22-latka w 39 tygodniu ciąży. Kobieta nie czuła jeszcze akcji porodowej, ale cierpiała z powodu przenikliwego bólu pleców. Gdy podano jej lek, odetchnęła. Kilkanaście godzin później zmarło jednak jej dziecko. Synek pani Izy miał przyjść na świat tuż przed Bożym Narodzeniem. Kobieta bardzo dobrze znosiła ciążę i nie uskarżała się na żadne dolegliwości. Tydzień przez planowanym rozwiązaniem, poczuła jednak potworny ból w tyle pleców. Był on tak przenikliwy, że rodzina ciężarnej przewiozła ją do szpitala. Pacjentka została przyjęta na oddział położniczo - ginekologiczny. Wykonano jej USG, które wskazało, że ból spowodowany jest kolką nerkową. Ból ten jest tak silny, że pacjentom, którzy go doświadczają, podawany jest zazwyczaj środek narkotyczny. W przypadku kobiet w ciąży, takie rozwiązanie jest jednak wykluczone. Pacjentce podano więc spasmalgon - środek działający rozkurczowo. Lek zadziałał bardzo skutecznie i pacjentka przestała cierpieć. Gdy sytuacja wydawała się być opanowana, okazało się, że to, co najgorsze dopiero było przed 22-latką. O godz. 20.45 pacjentka została poddana badaniu KTG, które obrazuje bicie serca dziecka. Z tego co, mówi pani Iza, rytm serca jej dziecka był nieco zaburzony. Miało to być widać na wydruku i słychać przez głośniki. Jednak ani położna, ani lekarz pełniący tego wieczoru dyżur nie potwierdzili wątpliwości ciężarnej. Na kolejne badanie KTG panią Izę poproszono niecałe dwie godziny później. Wówczas, urządzenie wykazało bardzo słabe bicie serca. Ciężarną natychmiast przewieziono na salę operacyjną. Cesarskie cięcie nie uratowało jednak jej dziecka. Chłopiec urodził się martwy. Rodzina 22-latki, już w szpitalu, winą za śmierć chłopca oskarżała lekarzy oraz lek rozkurczowy, który jej podano. W leksykonie medykamentów znajduje się bowiem przy nim adnotacja, że nie powinno się go podawać kobietom ciężarnym i karmiącym. Sprawę zgłosili do organów ścigania. Po 3 latach od dramatu, Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu postawiła w tej sprawie zarzuty. - Są zarzuty przeciwko lekarzowi Ryszardowi Sz. i położnej Alinie S., którzy w dniu 14 grudnia 2006 r. pełnili dyżur na oddziale położniczo - ginekologicznym Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu - informuje Jerzy Dybus, prokurator okręgowy w Tarnobrzegu. Zarzut dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka Izabeli L. W przypadku lekarza, akt oskarżenia mówi o tym, że nie wydał on polecenia bezwarunkowego i wnikliwego monitorowania u pacjentki zapisu badania KTG. W skutek czego, nie wykonał cesarskiego cięcia, co doprowadziło do śmierci dziecka. W przypadku położnej mowa jest o tym, że po uzyskaniu zapisu badania KTG, który wskazywał, że życie dziecka jest zagrożone, nie poinformowała o tym lekarza dyżurującego. Kodeks Karny za popełnienie tego czynu, przewiduje do 5 lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia w tej sprawie lada dzień trafi do sądu. Anna Mazur