Krzyż przywiózł swoim fordem escortem Krzysztof Obara z Zaklikowa. To on w nocy z 15 na 16 czerwca tego roku wykopał go z tzw. Kokoszej Górki i przewiózł na swoją posesję w Zaklikowie. Jak twierdził, zrobił to po to, by ten znak chrześcijańskiej wiary nie był dalej profanowany. Tymczasem dwaj stalowowolscy radni to jego oskarżyli o to, że swoim czynem dopuścił się profanacji krzyża. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli, bo choć nadzór budowlany uznał postawienia krzyża za samowolę, to jednak jako bezprawne oceniono również działania Krzysztofa Obary. Po ustaleniach z policją, niecodzienna "przesyłka" miała dotrzeć do Stalowej Woli ok. godziny 20, ale przyjazd opóźniła ekipa Telewizji Polskiej, która chciała jeszcze nakręcić wyjazd krzyża z posesji Obary. Było już ciemno, gdy czerwony ford escort wjechał na plac przy kościele Opatrzności Bożej w Stalowej Woli. To zresztą tutaj, na początku 2009 r. krzyż został przygotowany do wkopania go na Kokoszej Górce. Przekazaniu krzyża stronie kościelnej asystowali stalowowolscy policjanci. Tym samym ta bulwersująca wielu sprawa znalazła zakończenie. Prokuratura prowadzi jeszcze natomiast śledztwo w sprawie przywłaszczenia krzyża przez Obarę. Grozi mu za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. - Oczekuję, że sprawa zostanie umorzona, o co sam wnioskowałem. Tak będzie najlepiej dla wszystkich stron - powiedział nam Krzysztof Obara. Co na to prokuratura? - Decyzja czy wystąpimy do sądu z wnioskiem o warunkowe umorzenie, czy też skierujemy akt oskarżenia, zapadnie mniej więcej w ciągu najbliższego tygodnia - odpowiada Barbara Bandyga szefowa Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli. Przypomnijmy, iż sporny krzyż stanął na Młodyniu 27 lutego 2009 r. na działce należącej do miasta, kilka godzin przed Drogą Krzyżową, która prowadzona przez biskupa Edwarda Frankowskiego przeciągnęła ulicami Stalowej Woli. W lasku na Młodyniu usytuowana była jej IX stacja. Z umieszczonej na krzyżu tabliczki wynikało, że w tym miejscu miałby stanąć kościół pw. błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Strona kościelna argumentowała, że miejsce pod świątynię obiecały jej tu jeszcze poprzednie władze miasta, a o tej lokalizacji mówiło się już 20 lat temu. Prezydent Andrzej Szlęzak od razu zapowiedział jednak, że nie zgodzi się na zawłaszczenie terenu, a samowolne postawienia krzyża ucina możliwość jakichkolwiek rozmów o budowie w tym miejscu kościoła. Szlęzak skierował sprawę do sądu, który przyznał mu rację (sprawa oparła się aż o Naczelny Sąd Administracyjny), a nakaz rozbiórki krzyża wydał Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Termin, jaki wyznaczył, minął w grudniu 2011 r. Pół roku później samowolnych przenosin krzyża do Zaklikowa dokonał Krzysztof Obara. Stanisław Chudy