Autorka zdjęć fotografią para się od 7 lat. Jak przyznaje, większość pokazanych na wystawie zdjęć została wykonana dzięki własnej pracy, często metodą prób i błędów. Wystawa, którą oglądać możemy w TDK, jest pierwszą jej indywidualną ekspozycją. Dotąd zdjęcia Agnieszki Burczy wisiały w witrynie Miejskiej Biblioteki Publicznej, gdyż Tarnobrzeskie Towarzystwo Fotograficzne, którego jest członkiem od 5 lat, nagradzało jej prace. Na swoim koncie ma nagrodę za zdjęcie miesiąca, a w 2009 otrzymała nagrodę za zdjęcie roku. Na fotografiach, które znalazły się w Galerii "Debiut", są przede wszystkim Tatry i Bieszczady. Jednak pojawiły się również Karkonosze, które odkryła całkiem niedawno. - Najpierw była fotografia, potem zrodziła się miłość do gór i szukania niecodziennych kadrów i światła - opowiada o swoich pasjach Agnieszka Burczy. - Każda wyprawa to najpierw specjalne przygotowania. Muszę sprawdzić informacje o pogodzie, by wiedzieć, jaki sprzęt zabrać. Bardzo dobrze wspomina wędrówkę po Bieszczadach. Wiedziała, że będzie miało tam miejsce zjawisko inwersji. - Oznacza to, że im wyżej się wychodzi, tym jest cieplej. Dzięki temu na górze jest niesamowita przejrzystość powietrza - tłumaczy. - To zjawisko dało mi możliwość zobaczenia Tatr, które w linii prostej są oddalone o 180 kilometrów. Przyznaje, że zdarza się jej zrobić zdjęcia z przypadku, ale najcenniejsze są dla niej te, na których udało się uchwycić chwilę: jakiś niecodzienny układ świateł i cieni czy chociażby przebiegające przez Polanę Rusinową owce. Z dreszczykiem wspomina jedną z wypraw w góry. - Wiedziałam, że może padać, ale jakoś się nie przestraszyłam - opowiada Agnieszka Burczy. - I rzeczywiście zaczęło padać. Byłam bardzo przemoknięta. Jednak wyszło wspaniałe słońce i udało mi się zrobić całkiem ładne zdjęcia. Niestety, wyprawa zakończyła się burzą z piorunami i gradem. Wtedy się bałam... Na szczęście wszystko dobrze się zakończyło. Fotografie można oglądać do 24 kwietnia. Sabina Olszewska