Rozmowa z ks. prof. Ryszardem Sztychmlerem, kierownikiem Katedry Prawa Kanonicznego i Wyznaniowego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, przewodniczącym Korpusu Adwokatów Kościelnych w Polsce. - Czy małżeństwo kościelne może być nieważne, jeśli zabraknie jakiegoś istotnego elementu w całym ceremoniale? - Jak wiadomo, małżeństwa zawierane w Kościele katolickim nie mogą być rozwiązywane, jak chociażby w prawie polskim, przez rozwód. Małżeństwo katolickie albo jest zawarte ważnie, prawidłowo, albo zawierane było z defektem. A jeśli z defektem dużej rangi, uznanym prawnie, to czyni on to małżeństwo nieważnym. Po co w ogóle zastanawiać się na ważnością małżeństwa. Nie wystarczy chęć dwojga ludzi, którzy się kochają? - Gotowość i chęć wstąpienia w związek małżeński to tylko jeden z warunków koniecznych do zawarcia ważnego związku małżeńskiego. A i z ową chęcią i dojrzałością też różnie bywa. Prawodawca kościelny, wskazując wspomniane defekty, które jeśli nastąpią, powodują nieważność małżeństwa, i dając możliwość zbadania ich, chroni ludzi wstępujących w ten związek, żeby nie znaleźli się w pułapce. W pułapce? - No tak, bo jeżeli taki poważny defekt nastąpił, to wtedy w ogóle nie zaistniało ich małżeństwo. I ludzie wstępujący w ten związek często nie wiedzą, że żyją w małżeństwie nieważnym i niesakramentalnym, bez pomocy łaski Bożej. A kiedy się o tym dowiadują? - Dopiero, kiedy zaczynają się zastanawiać, dlaczego coś w ich związku szwankuje. Wtedy jest możliwość dogłębnego zbadania ich przypadku. Czy faktycznie był jakiś defekt w zawarciu tego małżeństwa i jakiej rangi był to defekt. Bo jeśli był jakiś drobny, to wtedy nie wpływa on na ważność małżeństwa. Z doświadczenia powiem, że gdyby wpływał, to połowę obecnych małżeństw trzeba by uznać za nieważne. Naprawdę? Co najczęściej w polskich ślubach bywa nie tak jak być powinno? - W ślubach to może nie, ale w małżeństwach. Bo pojawia się wiele takich problemów między małżonkami, które oni uważają za przyczynę nieważności ich związku. A to że ktoś ma trudny charakter, a że bardziej niż żoną czy mężem zajmuje się swoją matką itd. A jakie są więc te najpoważniejsze defekty? - Są trzy zakresy przyczyn nieważności małżeństwa: zawarcie go mimo pewnej przeszkody, nieprawidłowa wola wstąpienia w ten związek albo że nie było zachowanej formy prawnej. Aby małżeństwo było ważne, to te trzy zakresy muszą być wolne od jakiejś istotnej wady czy braku. Jak rozumiem, te dwa pierwsze zakresy zależą od osób wstępujących w ten związek. Bo ktoś może pewne informacje o sobie świadomie zataić albo może przed ołtarzem stanąć z przymusu. Ale już na zachowanie formy prawnej przyszli małżonkowie wpływu żadnego chyba nie mają? - W pewnym sensie mają. Widzą przecież, kto jest przy zawarciu ich związku obecny. Bo forma określa, kto bierze udział w zawarciu małżeństwa i jak się to odbywa. To jest to, co widać, mówiąc najprościej. Bo o przeszkodach, faktycznie, można nie wiedzieć, nastawienia woli narzeczonych też nie widać. Forma prawna wymaga, aby przy zawarciu małżeństwa obecnych było pięć osób: narzeczeni, duchowny - świadek urzędowy, i dwoje świadków zwykłych. To jest to minimum. Jednak tego "minimum" na tyle dobrze pilnują sami narzeczeni, no i duchowni, że dziś takie formalne defekty chyba się nie zdarzają? - Ale jeszcze do niedawna częste były takie sytuacje, za komuny choćby, że przychodził do księdza jakiś partyjny czy wojskowy, gdy tacy nie mogli swobodnie brać ślubów kościelnych, i prosił o ślub: "Proszę księdza, proszę nam dać ślub tak po cichu, w tajemnicy, żeby nikt poza nami o tym nie wiedział". I gdyby ksiądz takim namowom uległ, to ich małżeństwo kościelne byłoby nieważne. - Inna sytuacja, możliwa i dziś, to taka, w której ślubu udziela przyjezdny ksiądz - dajmy na to wujek któregoś z małżonków. A on nie ma to tego prawa poza swoją parafią, bez upoważnienia miejscowego proboszcza czy biskupa. I wtedy takie małżeństwo jest też kościelnie nieważne. No, a przypuśćmy zaistnienie takiej sytuacji: mdleje podczas ślubu świadkowa, a nie ma więcej osób w kościele, co wtedy? Można kontynuować ceremonię? - To trzeba czekać aż otrzeźwieje, bo musi być dwoje trzeźwych, w pełni świadomych świadków. Nie ma problemu, jeśli jest więcej gości, bo wtedy jest więcej świadków. Chodzi o to, żeby w razie jakiejś konieczności zawarcie małżeństwa było możliwe do udowodnienia, gdyby na przykład zaginęły czy zniszczyły się dokumenty. I takie prawnie zawarte małżeństwo kościelne obecnie często jest również ważnym małżeństwem cywilnym. Ale nie zawsze. Kiedy nie jest? - Wtedy, kiedy małżeństwo katolickie zostaje zawarte w nadzwyczajnych okolicznościach i w okrojonej formie, która nie jest wystarczająca w świetle prawa polskiego. Bo trzeba wiedzieć, że Kościół katolicki dopuszcza zwyczajną formę zawarcia małżeństwa, o której już powiedzieliśmy, i formę nadzwyczajną. Tu już mogą być obecne tylko cztery osoby. Ale jest wtedy problem. Czy to małżeństwo jest również ważne cywilnie? Uważam, że nie. I okazuje się, że to Kościół bardziej wychodzi naprzeciw ludziom, wbrew poglądowi, że jest taki rygorystyczny, nieliberalny. A co to są te nadzwyczajne okoliczności? - Na przykład ludzie są gdzieś na Syberii, czy w dżungli w Afryce, chcą się pobrać, bo są wierzący, a nie ma księdza katolickiego. Wtedy mogą się pobrać tylko w towarzystwie dwóch świadków zwykłych, bez księdza. I to będzie ważne katolickie małżeństwo. Tylko, proszę księdza, ludzie mylą się podczas powtarzania słów przysięgi za duchownym, a co dopiero, kiedy mieliby ją składać z głowy... - W tym przypadku wypowiadanie dosłownej formuły nie jest tak istotne. Ale wyraźnie mają powiedzieć, że chcą zawrzeć to małżeństwo. I właśnie zawierania takich małżeństw nie przewidują przepisy Konkordatu, państwo polskie takich małżeństw - ważnych w Kościele - nie uznaje. - Choć może zdarzyć się i odwrotna sytuacja, że małżeństwo ważne cywilnie, okazuje się nieważne kościelnie.