Po niemal czterech latach przerwy, zespół nagrał album "Hellwood" zawierający 55 minut i 66 sekund z muzyką inspirowaną tym razem ich ulubionymi, a przy okazji kultowymi filmami. Od tytułu począwszy, poprzez muzykę, teksty a kończąc na warstwie graficznej to muzyczna, parafilmowa podróż do najdalszych zakamarków nie tylko snów i marzeń, ale także koszmarów i lęków. Soundrack do filmu zwanego życiem. To jednak nie wszystko. Filmy były bowiem jedynie punktem wyjścia do wielu rozległych, nierzadko bardzo mocnych tematów, które na niej odnajdziecie. Padło wiele nowych i bardzo ciężkich słów i dźwięków... Tak właśnie się dzieje, gdy świat baśni i fantazji przeplatający się z horrorem życia - spotykają muzykę... W warstwie muzycznej tym razem zespół ma niespodziankę dla fanów wszystkich poprzednich płyt. Można powiedzieć, że jest to miejscami swego rodzaju synteza, nierzadko dość przewrotna synteza. Ale "HellWood" nie tylko łączy w sobie moc "Requiem", magię "MedeiS" i ciężar "T.E.L.I..." .Tym razem posunęli się znacznie, znacznie dalej... O wiele dalej niż na wszystkich ich poprzednich płytach razem wziętych... "Hellwood" to pierwszy album grupy nagrany z nowym perkusistą Darkiem "Darayem" Brzozowskim. (PH)