- Jeżeli lekarz przyjdzie do pacjenta i powie: "Ordynator kazał panu zbadać żołądek aparatem, który służy do badania jelita grubego", to naturalne, że pacjent jest oburzony i zniesmaczony. Chory nie wie przecież, że sprzęt był wcześniej wymyty i zdezynfekowany w myjni chemiczno-termicznej, która zapewnia 100 proc. sterylność - mówi dr n. med. Jacek Huk, ordynator oddziału gastroenterologii z Centralną Pracownią Endoskopii w Szpitalu Wojewódzkim Nr 2 w Rzeszowie, konsultant wojewódzki w dziedzinie gastroenterologii w regionie. - Jesteśmy tu po to by ratować ludzkie życie, a nie po to by powiedzieć choremu "umieraj, bo nie mam cię czym zbadać czy leczyć" - dodaje.