W czwartek jedna z mieszkanek Mielca straciła blisko dziesięć tysięcy złotych. Okradł ją niezidentyfikowany dotąd mężczyzna, który podał się za jej wnuka. Tłumacząc się pilną potrzebą, oszust poprosił kobietę o pożyczenie pieniędzy i przelanie ich na podane przez siebie konto bankowe. "Babcia" połknęła haczyk. Mężczyzna obiecał, że następnego dnia na pewno zwróci jej całą kwotę. Chwyciło. Wkrótce potem mielczanka przelała "wnukowi" 9.9 tys. zł. Na chorą córkę To nie pierwszy przypadek, kiedy złodzieje wykorzystują naiwność starszych ludzi. Nie tak dawno w ten sposób została oszukana 70-letnia mieszkanka ul. Kędziora w Mielcu. Odwiedził ją nieznajomy, który przedstawił się z imienia i nazwiska. Powiedział, że ma córkę chorą na raka i brakuje mu 400 zł na zakup dla niej sprzętu rehabilitacyjnego. To wystarczyło, aby staruszka "pożyczyła" nieznajomemu pieniądze... na wieczne oddanie. Na wygrana w loterii Blisko dwadzieścia tysięcy złotych w marcu b.r. straciła 70-letnia mieszkanka Dębicy. Tyle wyłudził od niej oszust, który podawał się za pracownika jednego z hipermarketów. Kobieta dała się przekonać, że gdy zapłaci podatek dostanie samochód warty 89 tys. zł. Na pożegnanie "menadżer" zostawił jej fikcyjny numer telefonu i pokwitowanie z podrobioną pieczątką. Na biednych krewnych Inna, starsza dębiczanka stała się ofiarą grupy oszustów, którzy podali się za jej rodzinę. Wcześniej odebrała telefon od nieznanej jej kobiety, która, podając się za krewną z innego miasta, mówiła o trudnej sytuacji i błagała o kilka tysięcy złotych pożyczki. Niestety, staruszka dała się nabrać na ten numer i bezpowrotnie straciła swoje oszczędności.