W województwie lubelskim wybuchła już w tej sprawie afera i zajmuje się tym prokuratura oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do takich sytuacji dochodzi w całej Polsce, a na Podkarpaciu Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła w tej kwestii sporo nieprawidłowości. Na czym polega proceder, który w wielu regionach, w tym i na Podkarpaciu, trwa od kilku lat? Przewoźnik staje do przetargu i podaje cenę, po jakiej opłaca się mu jeździć, np. poniżej 2 zł za kilometr. W takim przypadku firma transportowa wygrywa, bo większość gmin patrzy na niewygórowaną cenę. Wystarczy poprosić samorząd o zezwolenie na regularny przewóz, podpisać umowę i wydrukować dzieciom miesięczne bilety. Żeby dostać drugie tyle dopłaty z Urzędu Marszałkowskiego, trzeba te dokumenty mieć. Wyłudzają część dopłat Dwa lata temu Podkarpacki Urząd Marszałkowski wypłacił firmom przewozowym niemal 46 mln zł. Podobną kwotę urzędnicy wypłacają co roku do ustawowych biletów ulgowych, ale ukrywają szczegóły tych operacji. Po raz pierwszy sprawa ujrzała światło dzienne w ubiegłym roku. Cześć tych pieniędzy przewoźnicy wyłudzają, oszukując urząd i podając nieprawdziwe informacje o sprzedanych biletach. Żeby otrzymać wypłatę dopłat wystarczy w PUM pokazać kopię umowy z przewoźnikiem, wniosek przygotowany przez przewoźnika, podliczenie zbiorcze dopłat z ulg z biletów jednorazowych i miesięcznych za konkretny miesiąc i wydruk z kas w autobusach, czy busach. Jednak z zgodnie z przepisami muszą to być wydruki z kas fiskalnych. Dostają bezprawnie po kilkaset tysięcy złotych Przewoźnicy znaleźli sposób na zapisywanie zestawień biletowych i wykorzystują do tego celu program komputerowy. Jednak ten program nie ma certyfikatu Ministerstwa Finansów i wpisywane w ten sposób dane, mówiąc wprost, nie są zgodne z rzeczywistością. Raz dane zgrywane są codziennie, innym razem co kilka dni. Miesięcznie przewoźnicy zarabiają na tym bezprawnie od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Wykazano nieprawidłowości - Zakończyliśmy już kontrolę w Urzędzie Marszałkowskim w sprawie przekazywania dopłat dla przewoźników, którzy starali się o dopłaty za dowóz uczniów - poinformował Stefan Gados, wicedyrektor rzeszowskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Rzeszowie. - Wykazaliśmy nieprawidłowości w ich przyznawaniu. Sprawdziliśmy dokumentację kilku przewoźników. Nie możemy jednak podać podkarpackich wyników pokontrolnych, bo nie ma jeszcze wyników zbiorczych w skali kraju. Będą one znane pod koniec roku, wcześniej muszą się z nimi zapoznać posłowie oraz premier. O wyjaśnienie tej sprawy dziennikarze zwrócili się do biura prasowego Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego, ale wczoraj nie otrzymali żadnej odpowiedzi. Pozostaje też jedynie czekać na stanowisko Departamentu Geodezji, Transportu i Gospodarki Mieniem w Urzędzie Marszałkowskim, które przybliżyło by do rozwiązania tej kwestii. Mariusz Andres