Właśnie dzięki temu, że wcześnie opuścili Podkarpacie, mogli rozwijać swe talenty. Justyna Steczkowska, Robert Rozmus, Maciej Zakościelny, Zygmunt Kukla czy Stan Borys to jedne z najciekawszych postaci na polskiej scenie rozrywkowej. Czy Maciek Zakościelny byłby dziś tak rozchwytywanym aktorem, gdyby nie to, że po dostaniu się do warszawskiej Akademii Teatralnej opuścił rodzinne miasto? Justyna Steczkowska nie zrobiłaby kariery, pozostając w Stalowej Woli, Robertowi Rozmusowi los nie sprzyjałby w Krośnie tak jak w Warszawie, znany dyrygent Zygmunt Kukla nie stworzyłby słynnego ''Kukla Band'', gdyby nie decyzja o studiach na Akademii Muzycznej w Katowicach, a Stana Borysa nie poznałyby Stany Zjednoczone. Trzeba mieć anielską cierpliwość Ani Rzeszów, ani Stalowa Wola, ani żadne inne podkarpackie miasto nie jest w stanie zapewnić rozwijającym się talentom sukcesu na skalę ogólnopolską. Owszem, mamy zdolną młodzież, dobre szkoły muzyczne, prywatne szkoły śpiewu oraz ludzi, którzy potrafią poprowadzić i ukierunkować te talenty, jednak trzeba mieć w sobie dużo cierpliwości i samozaparcia, by nazwisko stało się znane i lubiane. Udało się to naprawdę niewielu osobom. Aktor Maciej Zakościelny jest tego najlepszym przykładem. Młody, przystojny, zdolny i skromny zarazem, zrobił karierę, o jakiej marzy niejeden jego rówieśnik. Kilkanaście ostatnich miesięcy należało właśnie do niego. Role w ''Kryminalnych'', ''Tylko mnie kochaj'', ''Dlaczego nie!'', kontrakt z Radiem ZET, zdobycie tytułu najpiękniejszego mężczyzny ''Viva Najpiękniejsi 2006'', udział w różnego rodzaju imprezach - to tylko niektóre z jego ''zajęć''. Mimo nawału obowiązków, aktor nie zapomina o swoich korzeniach. Kiedy jego kolega ze Stalowej Woli, Piotr Kiszka tańczył z Joanną Jabłczyńską w ''Tańcu z gwiazdami'', Maciek dopingował go na widowni. Jest dumny ze swoich rodziców Choć jego talent ujawnił się już w podstawówce (w lokalnej Miniliście Przebojów z powodzeniem naśladował Shakina Stevensa), dopiero dzięki wyjazdowi do Warszawy osiągnął sukces. Dziś prawie w każdym wywiadzie podkreśla związek ze Stalową Wolą i bliskimi. - Wyrastałem we wspaniałym, ciepłym domu. Rodzice przez lata wpajali mi wartości, z których dzisiaj jestem dumny. Nauczyli mnie tolerancji, szacunku i otwartości na drugiego człowieka. Powtarzali, że trzeba postępować uczciwie i nie pozostawać obojętnym na los innych ludzi. A także to, że w życiu ważna jest prawda i odpowiedzialność za to, co robimy. Ważny też był dla mnie dziadek, który miał sad, kochał to, co robił. I babcia, która wychowała mnie w pokorze i szacunku dla pieniędzy - mówił Maciek w rozmowie z czasopismem ''Naj''. Kukla chciał się stąd wyrwać Zygmunt Kukla, dyrektor artystyczny tegorocznego festiwalu w Opolu, rzadko zagląda do Rzeszowa, ale tylko dlatego, że jest bardzo zapracowany. Choć sam zauważył, że ostatnio coraz bardziej ciągnie go w rodzinne strony. Wyjechał stąd zaraz po ukończeniu szkoły średniej na studia do Katowic. Mówił, że Rzeszów nie ma ambicji kulturalnych. Dziś zmienił zdanie. - W latach 90. życie kulturalne w Rzeszowie zupełnie zamarło. Trzeba było uciekać. Chciałem się wyrwać, nie widziałem tu dla siebie szansy. A studiować aranżację i kompozycję w Katowicach to był wielki szpan - opowiadał niedawno w wywiadzie dla Super Nowości Zygmunt Kukla, jeden z najlepszych polskich dyrygentów, kompozytorów i aranżerów, mieszkający obecnie w Warszawie.