W sierpniu ub. roku sąd w Krośnie skazał na surowszą karę 23-letniego Tomasza Niziołka, którego uznał za głównego sprawcę zabójstwa. To on miał bić kobietę, kopać ją i brutalnie pokaleczyć odłamkiem szkła. Drugi z oskarżonych, 25-letni Grzegorz Stasiowski, otrzymał karę 15 lat pozbawienia wolności za współsprawstwo. Sąd zezwolił wówczas na ujawnienie nazwisk mężczyzn. Od tego wyroku odwołali się obrońcy, prokurator i oskarżyciele posiłkowi. W mowach przed sądem apelacyjnym mec. Hubert Sochacki, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych wniósł o uchylenie wyroku I instancji i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. Mówił, że oskarżonym powinno się wymierzyć jednakową karę, ponieważ działali wspólnie i w porozumieniu. Podkreślił, że kara ta powinna być surowsza, czyli dożywotnie pozbawienie wolności. Takie same wnioski złożyli oskarżyciele posiłkowi, czyli dwóch synów i córka zabitej kobiety. Prokurator Grażyna Zięba-Białowąs wniosła o utrzymanie wyroku w mocy. Obrońca Niziołka, Agnieszka Podlaszczak, wnioskowała natomiast o złagodzenie kary dla jej klienta lub o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do sądu I instancji. Złagodzenia kary dla swojego klienta chciał także adwokat Stasiowskiego, Mariusz Wojtyczek. Wniósł on o wymierzenie mu kary nie za współsprawstwo, ale za pomocnictwo. Sami oskarżeni wnieśli jak ich obrońcy; przeprosili też rodzinę ofiary. W czwartek sąd w całości utrzymał wyrok. W uzasadnieniu sędzia Edward Loryś mówił, że sąd okręgowy właściwie ocenił materiał dowodowy i prawidłowo ustalił przebieg wydarzeń. Sąd apelacyjny przychylił się też do opinii sądu I instancji odnośnie wiodącej roli Niziołka w przestępstwie, czym uzasadnił inny wymiar kary dla każdego ze skazanych. Podkreślił też, że zgodnie z dyrektywą Sądu Najwyższego na dożywocie powinno skazywać się osoby, co do których nie ma szans na resocjalizację i ich powrót do społeczeństwa. Obaj mają też wypłacić po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla każdego z trojga dzieci ofiary. W sądzie I instancji na ławie oskarżonych zasiedli jeszcze dwaj znajomi oskarżonych: Paweł L. i Emil L., którym prokuratura zarzuciła pomoc w ukryciu zwłok. W chwili popełnienia przestępstwa nie mieli oni ukończonych 17 lat. Im sąd wymierzył kary ograniczenia wolności na okres 12 miesięcy i przepracowania w tym czasie 40 godzin miesięcznie na cele społeczne. W stosunku do nich nie składano apelacji. Do zabójstwa doszło w marcu 2008 roku w Jaśle. Oskarżeni zaczepili ponad 60-letnią Bronisławę R., gdy szukała w śmietniku puszek. Według oskarżenia Niziołek uderzył ją pięścią w twarz, a później rozbitą butelką zadał jej cios w brzuch. Nieprzytomną kobietę mężczyźni wciągnęli do bagażnika samochodu Stasiowskiego i wywieźli na Cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego w Warzycach. Żyjącą jeszcze ofiarę wepchnęli do grobowca, następnie Niziołek kawałkiem szkła z rozbitego znicza usiłował podciąć jej gardło. Wetknął jej także odłamek szkła do ust i nadepnął jej butem na twarz. Jej ciało zostawili w grobowcu. Kobieta zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Następnego dnia sprawcy ponownie przyjechali na cmentarz, aby lepiej ukryć zwłoki. Do pomocy zabrali ze sobą dwóch pozostałych oskarżonych. Sekcja zwłok wykazała liczne obrażenia, m.in. złamanie kości twarzy, żuchwy, nosa oraz rany cięte i kłute szyi, tarczycy, gardła. Zaginięcie Bronisławy R. zgłosiła jej rodzina; kobieta była poszukiwana około roku. Na jej ciało natknięto się przypadkiem, gdy jeden z odwiedzających cmentarz zauważył naruszoną płytę nagrobną. Oskarżonych zatrzymano w lutym 2010. Początkowo wszyscy przyznali się i złożyli wyjaśnienia. Jednak później Niziołek odwołał je i obciążył winą Stasiowskiego. Ponadto utrzymywał, że pierwszej wersji zdarzeń nauczyli go policjanci.