Za oknami zima, ujemna temperatura, na drogach nierzadko śnieg i lód. Okazuje się jednak, że nie jest to żadną przeszkodą dla miłośników dwóch kółek. O ile motocykliści nie wyjeżdżają na drogi z powodu panującego zimna, to już posiadaczy skuterów można zauważyć. Najwięcej jest jednak rowerzystów, zwłaszcza tych przemieszczających się po wsiach. Nie zdają sobie jednak sprawy, że stwarzają zagrożenie na drogach. - Niedawno widziałem w Rzeszowie, jak facet na skuterze skręcał z alei Cieplińskiego w ulicę Mochnackiego. Było ślisko i się wywrócił, za nim jechał samochód, którego kierowca musiał się dobrze nagimnastykować, żeby w niego nie wpaść - mówi Pan Karol, kierowca z Rzeszowa. - Wprawdzie temu, co się wywrócił, nic się nie stało, bo zaraz wstał i pojechał dalej, ale o mały włos przejechałby po nim samochód. Na wsi jest najgorzej W mieście rowerzystów w zimie widzi się raczej mało, a jeżeli już, to na ścieżkach rowerowych. Natomiast na wsi cały rok najpopularniejszym środkiem transportu jest właśnie rower. O ile w mieście jezdnie są odśnieżone i nie ma na nich lodu, to na wsi często strach jeździć samochodem, a co dopiero rowerem. Kary nie zastąpią myślenia Dziennikarze zapytali więc, czy policja może coś zrobić, jeżeli kierowca jednośladu jedzie po skutej lodem drodze. - Nie możemy nic zrobić. Przepisy nie zabraniają poruszania się jednośladami nawet wtedy, gdy na jezdni leży śnieg i lód, a temperatura wynosi 30 stopni - mówi Zbigniew Kocój, oficer prasowy rzeszowskiej policji. - Każdy powinien myśleć i przewidywać, że wyjechanie na oblodzoną drogę stwarza niebezpieczeństwo dla innych uczestników ruchu i dla niego samego. Grzegorz Anton