- Zapowiada się rekordowy rok. Szacujemy, że przez cały tegoroczny sezon przewieziemy ok. 75 tys. osób - powiedział Wermiński. Jego zdaniem, jednym z powodów większego zainteresowania kolejka leśną była pogoda. - Deszczowy lipiec sprawił, że wypoczywający w Bieszczadach zamiast górskich wędrówek częściej wybierali przejażdżkę kolejką - uznał prezes fundacji. Fundacja zarządza bieszczadzką kolejką od 15 lat. Wszystkie zarobione pieniądze muszą trafić na potrzeby kolejki, m.in. na remonty torowisk, płace pracowników oraz zakup taboru i remont stacji kolejowych. BKL ma trzy lokomotywy spalinowe, parowóz oraz 23 wagonów. W maju i czerwcu oraz we wrześniu i październiku jej pociągi kursują w soboty i niedziele. W pozostałe dni istnieje możliwość wynajęcia pociągu. W lipcu i sierpniu kolejka jeździ codziennie. Pociągi wożą pasażerów z Cisnej do leżącej na granicy ze Słowacją Balnicy oraz z Cisnej do Przysłupia. Pierwsza trasa liczy 9 kilometrów, druga - 12 km. Bieszczadzka kolejka wąskotorowa powstała w 1897 roku. Jej głównym zadaniem był wówczas transport drewna. W latach 30. ubiegłego wieku przeszła pod zarząd lwowskiej dyrekcji PKP. Wtedy też rozpoczęto przewóz ludzi, który z czasem stał się atrakcją turystyczną. W 1996 r. Lasy Państwowe administrowanie kolejką przekazały Fundacji Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej.