Wszyscy mówią, że mieli ogromne szczęście. Wszyscy, z wyjątkiem 22-letniej Iwony, która zginęła na miejscu. Przypomnijmy, 28 tancerek z rzeszowskiego zespołu ''Kornele'' wraz z opiekunami wracało z Niemiec, gdzie brały udział w mistrzostwach świata ''Show Dance''. Autokar wyjechał z soboty na niedzielę przed godz. 3 w nocy. Do wypadku doszło pod Opolem o godz. 8.40. Przeżyliśmy koszmar - Około dwie godziny przed wypadkiem mieliśmy dłuższy postój, po którym wszyscy znów zasnęli - relacjonuje Joanna Socha, leżąca w opolskim szpitalu. Od 9 lat tańczy w ''Kornelach''. - Nagle obudził nas hałas. Wszystko wirowało. Po chwili zrozumieliśmy, że autokar się wywrócił i zsuwał się do rowu. Ci, co wyszli z autobusu o własnych siłach, pomagali innym. Na miejscu pojawili się też ludzie z innego autokaru, którzy udzielili nam pomocy. Do tej pory nie możemy dojść do siebie. Przeżyliśmy koszmar - mówi Joasia. Bez szwanku z wypadku wyszło 6 dziewcząt, 10 osób odniosło lżejsze urazy, jedna ma złamany kręgosłup. Jedna nie żyje. Szczęście w nieszczęściu O los tancerek ''Korneli'' martwiły się m.in. koleżanki, które pozostały w domu. - Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się o wypadku. Zaczęłam wydzwaniać do wszystkich po kolei - opowiada Martyna Więcek, która dwa lata temu uczestniczyła w mistrzostwach. - Jednak nikt nie odbierał. Dopiero później udało mi się porozmawiać z koleżankami. Pocieszam je w miarę swoich sił - dodaje. ANDRZEJ ŁAPKOWSKI