Pełen pasji, optymizmu i uśmiechu 60-latek z okolic Jeleniej Góry od przekroczenia przejścia granicznego w Medyce zaczął wczoraj swą wędrówkę do Indii. Kraj, do którego wędruje, jest mu dobrze znany, bo Andrzej Makowski jeździł tam, a raczej latał od dobrych kilku lat. Teraz jednak postanowił dotrzeć do Indii jako pieszy pielgrzym. - Idę do specjalnej osoby, kobiety, którą Hindusi czczą jako wcielenie matki Boga - wyjaśnia. Marszruta pana Andrzeja, która rozpoczyna się w Medyce i potrwa, według jego szacunków, ok. 2 lat, wiodła będzie przez: Ukrainę, Turcję, Iran, Pakistan i Kaszmir, do celu wędrówki w Indiach. - Będę szedł pieszo cały czas, jedynie z Odessy do Stambułu będę musiał dostać się jakimś promem - planuje A. Makowski. Zapytany o przygotowania i ekwipunek wędrowiec pokazuje plecak i kartę kredytową. - Nie mam nawet namiotu - mówi. - Wierzę w ludzi, w ich dobroć i życzliwość. Już nieraz się przekonałem, że na ludzi można liczyć - śmieje się Makowski. - Na pewno dadzą się gdzieś przespać, nakarmią. Specjalnie dużej kwoty na tę pielgrzymkę nie zabieram, ot takie zwyczajne zabezpieczenie na karcie kredytowej - dodaje. Andrzej Makowski przez kilka dni przed wędrówką wypoczywał u przyjaciela Wojtka w Piątkowej. Niestety, Przemyśla i okolic nie miał czasu zwiedzić. - Spokojnie! Za dwa lata będę wracał, to na pewno zdążę zatrzymać się tutaj - obiecał. MONIKA KAMIŃSKA