Codziennie policja, straż pożarna i pogotowie odbierają kilkadziesiąt fałszywych alarmów. Niestety tego typu wygłupy wymagają dużych nakładów sił i środków różnych służb. - Najczęściej są to zgłoszenia alarmów bombowych w szkołach. W ten nietypowy sposób uczniowie chcą na przykład uniknąć sprawdzianu. Jednak dyspozytorzy są tak wyszkoleni, że potrafią rozróżnić fałszywe zgłoszenie od rzeczywistego - mówi st. kpt. Marcin Betleja rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie. Zapłacisz lub odsiedzisz - 1500 zł albo 30 dni aresztu, to najczęściej stosowane kary dla dowcipnisiów, których czyn zakwalifikowany został jako wykroczenie. W momencie popełnienia przestępstwa, gdzie w grę wchodzi narażenie zdrowia lub nawet życia, przewidziane kary są o wiele surowsze - podkreśla podkomisarz Paweł Międlar, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji. A wykrywalność tego typu zgłoszeń jest niemal 100 proc. - Prędzej czy później dowcipniś zostanie wykryty i odpowie za swój nieodpowiedzialny czyn. Każdy numer, z którego zgłaszane jest zawiadomienie, wyświetla się na pulpicie. Na tej podstawie można w szybki sposób dotrzeć do osoby, która z niego zadzwoniła. Nie ma znaczenia czy był to telefon na kartę czy w abonamencie. Gdy okaże się, że alarm jest fałszywy, sprawa trafia na policję i rozpoczyna się dochodzenie - dodaje Betleja. Trzeba się też liczyć z faktem, że odpowiednie służby, które brały udział w akcji ratunkowej spowodowanej fałszywym alarmem mogą wystąpić z cywilnym pozwem o zwrot poniesionych kosztów. Może to być od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Rodzice płacą za głupotę swoich pociech Dwa lata temu, 13 letni uczeń warszawskiego gimnazjum, postanowił się zabawić. Losowo wykręcił numer na swoim telefonie i dodzwonił się do mieszkańca Mielca, informując go o podłożonej w jego domu bombie. Oczywiście sprawcę zamieszania udało się ustalić a ogromne koszty rozpoczętej akcji, ponieśli oczywiście rodzice chłopaka. Z kolei 3 lata temu w Rzeszowie policja zatrzymała 3 żartownisiów w wieku 21, 18 i 18 lat. Ze szkolnego korytarza zadzwonili na policję, by poinformować, że w placówce jest bomba. Szkoła została ewakuowana, a policja po miesiącu od wydarzenia ustaliła i złapała sprawców, którzy ponieśli konsekwencje prawne i finansowe. - W przypadku osób pełnoletnich, które zgłaszają w zależności od okoliczności (samo zgłoszenie lub kierowanie gróźb) - może to być kara do 2 lat pozbawienia wolności lub do 10 lat pozbawienia wolności dla osób które przez swoje czyny sprowadzają zagrożenie na większą liczbę ludzi (fałszywe alarmy w szpitalach) - mówi Bartosz Wilk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. *** Piotr Kluz - wiceminister sprawiedliwości Po ukończeniu 13. roku życia, dziecko odpowiada przed sądem dla nieletnich, jednak konsekwencje finansowe spadają na rodziców. Od 17. roku życia, młody człowiek odpowiada już sam za siebie i ponosi pełną odpowiedzialność karną za swoje czyny. Autor: Katarzyna Szczyrek