- Tak wyrazistej, mocnej wystawy jeszcze nie mieliśmy - podkreśla Krystyna Wójcik, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Kultury w Rudniku nad Sanem, przy którym działa Centrum Wikliniarstwa. Każdy obraz czy płaskorzeźba Tadeusza Bronkiewicza to spójna, choć z pozoru gwałtowna i burzliwa opowieść o świecie wewnętrznym autora tych prac. - Widać, że wiele się w tym jego świecie dzieje - mówi dyrektorka MOK-u, która podczas wernisażu wystawy prezentowała artystę publiczności. Faktycznie, trudno wprost uwierzyć w brak kierunkowego wykształcenia tak ciekawej i dojrzałej twórczości. A artysta jest samoukiem. Należy do młodego pokolenia twórców (urodzony w 1974 roku w Ulanowie). - Mąż rysuje, maluje jak to się mówi "od zawsze" - mówi "Sztafecie" Alicja Bronkiewicz, żona artysty. - Od zawsze też rysuje świat w innych barwach, nierzeczywistych. Profesjonalnie malarstwem zajmuje się od 10 lat. Dobrze pracuje mu się w jego rodzinnym Ulanowie - tu znajduje spokój i harmonię, jakiej pewnie nie miałby w większym mieście. Wystawę w Rudniku nad Sanem tworzą obrazy, płaskorzeźby i rzeźby wypożyczone z kolekcji prywatnych. Bo to kolejna z wystaw ulanowskiego artysty. Pierwsza była w Galerii "Da Vinci" w Nowym Sączu (2002 r.), kolejne - w Lublinie czy w Paryżu (2008 r.). Uprawiane przez niego techniki malarskie to: olej, akryl, pastele, jest i grafika. Rzeźbi zaś głównie w twardym drewnie - dębie, gruszy. Bywa, że drewno łączy z mataloplastyką, którą sam obrabia. Warto wejść na stronę internetową Tadeusza Bronkiewicza, gdzie prezentowane są rzeźby, płaskorzeźby, obrazy i rysunki - wszystkie, jak te prezentowane do końca września w Centrum Wikliniarstwa - wyróżniają oryginalne środki wyrazu. Marta Wiewiórska